Icchak Arad, wieloletni szef instytutu Jad Waszem, został oskarżony o zbrodnie wojenne. Według litewskiej prokuratury Arad, używając wówczas nazwiska Rudnicki, od 1943 dopuszczał się zbrodni, walcząc w partyzanckim oddziale "Vilinius" na Wileńszczyźnie.

Według ,,Rzeczpospolitej'', która dotarła do dokumentów Litwinów, Arad miał brać udział w rabowanie cywilów oraz być zamieszany w kilka zabójstw, w tym oficera AK. Miał też Arad wejść do struktur NKWD po zajęciu Wileńszczyzny przez Armię Czerwoną; tam miał brać udział w obławach i aresztowaniach członków litewskiego podziemia niepodległościowego. Według prokuratury aresztował wówczas dwie osoby, które trafiły do łagrów; jedna zmarła.

Z NKWD miano Arada usunąć ,,w kompromitujących okolicznościach''.

Sam Icchak Arad skomentował tę sprawę w rozmowie z ,,Rzeczpospolitą''. Jak stwierdził, nigdy nikogo nie zamordował ani nie był członkiem NKWD. ,,Nasz oddział był tylko wykorzystywany przez tę organizację do zwalczania nazistowskich kolaborantów. Miałem wówczas 18 lat i byłem zwykłym żołnierzem'' - powiedział Arad.

,,Rzeczpospolita'' przypomina, że cała rodzina Arada-Rudnickiego została zamordowana w pogromach, egzekucjach i obozach koncentracyjnych. Arad uważa, że litewska prokuratura mści się na nim za jego książki o kolaboracji niektórych Litwinów z Niemcami.

mod/rzeczpospolita.pl