Karmelitanki ukrywające się podczas rewolucji francuskiej, polskie dziewczęta tworzące ukryte zakony pod zaborem rosyjskim i święty Aleksy modlący się w ukryciu pod własnymi schodami pokazują nam drogę ukrycia.

Nie zawsze szukanie okazji do męczeństwa jest dobre. Jednemu dane jest ujawnić się ze swoim poświęceniem Panu Bogu i zginąć za wiarę jako męczennik, innemu zaś Pan Bóg daje inne powołanie. Pan Bóg rządzi tym, co się ma z kim stać. Niewątpliwie choć zasiewem Kościoła jest krew męczenników, potrzebni są także cisi świadkowie, którzy przeżyją czas prześladowań w ukryciu.

17 lipca wspominamy grupę zakonnic, męczenniczek rewolucji francuskiej. Karmelitanek z klasztoru w Compiègne, który został zamknięty przez władze w 1792 roku. Zakonnice założyły świeckie ubrania, ale nie rozeszły się do domów rodzinnych, tylko zamieszkały w kilku niezbyt oddalonych od siebie domach. Praktykowały tam życie zakonne, na tyle na ile było to możliwe, co udawało im się przez dwa lata. Niestety ich postawa wyszła na jaw i zostały aresztowane. W 1794 r. oskarżono je o życie we wspólnocie zakonnej, co według panującego wówczas we Francji prawa było przestępstwem. Aresztowano je, a po pięciu dniach wykonano wyrok śmierci poprzez ścięcie na gilotynie. Siostry idąc na śmierć śpiewały psalm Salve Regina. Zabito je 17 lipca 1794 r. na Place du Trône Renversé (obecnie Place de la Nation) w Paryżu, a ciała pochowano na cmentarzu Picpus.  

Od czasu rewolucji francuskiej podejmowano w różnych okolicznościach rozmaite formy życia ukrytego. Także w Polsce, pod zaborem rosyjskim, gdzie car postanowił ukarać zakony za postawę patriotyczną podczas narodowych powstań, a także chcąc zaprowadzić porządki podobne jak w Rosji, gdzie katolickie habity zakonne były zakazane, życie zakonne przeniosło się do ukrycia. Podczas gdy wiele zakonnic habitowych z zakonów działających za granicą powyjeżdżało do domów znajdujących się poza granicami, jednocześnie w Polsce działał nurt powstawania nowych zakonów ukrytych. Wspierał je ojciec Honorat Koźmiński, kapucyn działający w nie pozamykanych jeszcze przez Rosjan klasztorach w Nowym Mieście i w Zakroczymiu. Tam spowiadając panny czujące powołanie do życia zakonnego, wspierał tworzenie zakonów działających w różnych stanach. Osobno zbierały się nauczycielki, robotnice, pielęgniarki, służące. Takich zgromadzeń założył blisko 30, do czasów obecnych ocalało ich ponad 20. Kobiety te podejmowały życie jak Święta Rodzina w Nazarecie, bez zewnętrznych oznak swojego powołania, dzisiaj wiele osób z tych środowisk zachowuje się również bardzo dyskretnie, tak że często nawet najbliższa rodzina może nie wiedzieć że ktoś jest w zakonie.

Oznaką żywotności takiego sposobu myślenia o życiu zakonnym, jest wiadomość jaką kilka dni temu podała KAI, że zakończył się diecezjalny proces beatyfikacyjny s. Kazimiery Gruszczyńskiej, założycielki zgromadzenia sióstr Franciszkanek od Cierpiących. Jej życiorys mógł być przedstawiony Stolicy Apostolskiej, ponieważ jest wyjątkowo dobrze udokumentowany. Nie jest to częste w historii tych zgromadzeń, które ciągle narażone były na prześladowania, także w PRL i było wiele okazji do zniszczenia dokumentacji i pamiątek. Z pewnością w środowiskach tych było wiele kobiet bardzo poświęcających się bliźnim i bardzo pobożnych, które mogłyby być uznane za święte. Więcej o tej osobie można przeczytać na stronie franciszkanki.vel.pl

Dzisiaj 17 lipca, także wspominamy św. Aleksego, ascetę, żyjącego w V wieku, znanego wielu z będącej w Polsce w lekturze szkolnej średniowiecznej „legendzie o świętym Aleksym.” Można powiedzieć, ze św. Aleksy jakoś jest podobny do s. Gruszczyńskiej. Obydwoje pochodzili z bogatych rodzin, a życie w ubóstwie i zapomnieniu było ich wyborem i drogą do świętości. Święty Aleksy jako żebrak mieszkał pod schodami własnego domu, nie wyjawiając swojej tożsamości, a s. Gruszczyńska z towarzyszkami wszystkie swoje pieniądze wydała na chorych i biednych, z którymi mieszkała. Ukrywanie swojej pobożności jest praktyką ascetyczną mającą na celu umartwienie i naśladowanie Świętej Rodziny w Nazarecie, o której otoczenie nie wiedziało tajemnicy jej wybraństwa. Dla tego droga ukrycia jest możliwa do naśladowania dla nas, którzy nie podlegamy aż tak wielkim prześladowaniom.

Maria Patynowska