Dlaczego przez 26 lat temat reperacji wojennych dla Polski nigdy nie stanął na wokandzie światowej, europejskiej? Niestety, dlatego że przez ten cały okres niemiecka agentura wpływu monitorująca dyskurs publiczny w Polsce, a także zakres zagadnień polskiej polityki zagranicznej – była skuteczna. Działalność niemieckich agend wpływu umiejscowionych w mediach, wśród polityków oraz tzw. autorytetów moralnych, uchodzi niestety za wzorcowy przykład skuteczności. Na niekorzyść Polski działają nie tylko profesjonalni agenci, ale również tzw. jurgieltnicy, czyli osoby inkasujące regularne wpłaty na konta swoich fundacji lub gratyfikacje finansowe w formie nagród i wyróżnień. Polskojęzyczni politycy są korumpowani również za pomocą intratnych posad w instytucjach finansowych lub unijnych synekur.

Po opanowaniu rynku medialnego w Polsce, a właściwie ustaleniu nowych stref wpływu po 1990 roku, wykorzystując starą sieć agentów Stasi oraz okrągłostołową sitwę, Niemcy rozpoczęli realizację swojej polityki historycznej. Wieloletnie działania miały na celu wyrobienie w Polakach przekonania, że uzyskanie odszkodowań za II wojnę światową jest nierealne i może zaszkodzić obustronnym stosunkom.

Pierwszy znaczący wyłom w murze milczenia na temat odszkodowań powstał w 2004 roku.

Na ponad 45 mld USD oszacowała straty materialne Warszawy podczas II wojny światowej specjalna komisja powołana przez prezydenta stolicy. W raporcie o stratach nie wzięto pod uwagę utraconego życia (800 tys. osób) oraz zdrowia mieszkańców stolicy, uznając je za wartości bezcenne i trudne do policzenia. Raport ma teraz trafić do najwyższych władz w państwie. (…) Według prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego, jest to raczej szacunek zaniżony. Nie wliczono do tej kwoty m.in. strat muzealnych sięgających ok. 2 mld zł czy spustoszeń w sieci telekomunikacyjnej, stosunkowo dobrze rozwiniętej w okresie międzywojennym. Po takim zsumowaniu kwota strat, zdaniem prezydenta, przekroczyłaby na pewno kwotę – według wartości obecnej – 50 mld USD” (1)/linki do raportów w przypisach/.

Należy podkreślić, że rachunek za Warszawę nie podlega negocjacjom ze względu na celowe wyburzanie i palenie przez Niemców całych dzielnic miasta po zakończeniu działań wojennych (przegranym Powstaniu Warszawskim).

Warto również przypomnieć o uchwale z 10 września 2004 roku, w której Sejm IV kadencji stwierdził jednoznacznie, że:

„Polska nie otrzymała dotychczas stosownej kompensaty finansowej i reparacji wojennych za olbrzymie zniszczenia i straty (…) wywołane przez niemiecką agresję, ludobójstwo i utratę niepodległości przez Polskę. Sejm wzywa rząd RP do podjęcia stosownych działań w tej materii wobec rządu RFN”.

Warto wiedzieć, że Polska nigdy nie zrzekła się prawa do uzyskania odszkodowań wojennych i o takie może wystąpić w każdej chwili.

[koniec_strony]

Sprawie polskiej nie sprzyja rozbicie sił politycznych na orientację niemiecką, rosyjską, amerykańską i żydowską. Ośrodki, które potrafią dostrzec zagrożenie dla Polski ze strony Rosji, bagatelizują równocześnie wieloletnią antypolską politykę Niemiec, poddając się niemieckiej narracji o niepotrzebnym sporze dotyczącym odszkodowań wojennych. Dla odmiany środowiska oceniające realnie zagrożenie niemieckie podchodzą z nonszalancją do Rosji. Tworząca się linia podziału przeszkadza w wypracowaniu jednolitego stanowiska oraz stanowi barierę dla wspólnych realnych działań w Polsce i na arenie światowej.

I wreszcie ostatni głos dr. Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa, który przeniknął do opinii publicznej w Polsce: „Polska nie zarejestrowała w ONZ zrzeczenia się odszkodowań od Niemiec”, czyli nadal może żądać odszkodowania od Niemiec za II wojną światową (…) Łączną wartość strat materialnych, które poniosła Polska z powodu III Rzeszy, oszacowano na 258 mld zł z sierpnia 1939 r. – równowartość 49 mld ówczesnych dolarów amerykańskich. Według Zarządu Rezerw Federalnych USA kwota 49 mld dol. z sierpnia 1939 r. odpowiadała w sierpniu 2014 r. kwocie 845 mld dol(2,738 biliona złotych)”. ( wSieci.pl: „Biliony za II wojnę światową”).

Nikt, kto zna realia światowej polityki, nie zaryzykuje tezy, że Niemcy z własnej woli wypłacą Polsce rekompensatę za zniszczenia wojenne, której zasadność jest poza jakimkolwiek sporem moralnym. Aby jednak do tego doszło, potrzeba realnych, zdecydowanych działań na arenie międzynarodowej, równoznacznych z rozpoczęciem ofensywy medialnej, która poinformuje polską i światową opinię publiczną o wysokości polskich strat i oczekiwanej rekompensacie. Polska opinia publiczna nie wie także, że w 2010 roku Niemcy wypłaciły na konta rządów Francji i Belgii 70 tys. euro, ostatnią transzę reparacji za I wojnę światową (2).

Pisząc kilka lat temu na ten temat po raz pierwszy, skierowałem pytanie do blogerów: Dlaczego podejmujecie głównie tematy wprowadzone do „publicznego” dyskursu przez mainstream, a w tak zasadniczej sprawie nie zabieracie głosu publicznie? Niestety, pytanie jest nadal aktualne i warto je wzmocnić apelem o otrząśnięcie się z medialnego szumu emitowanego również przez „patriotyczny koncern medialny”. Jeżeli chcesz w godny sposób uczcić pamięć powstańców Warszawy – zapamiętaj i podaj dalej: Zapłaćcie za Warszawę!!! Postarajmy się, aby temat ten wprowadzić do dyskursu i zmobilizować polityków do skutecznego wyegzekwowania odszkodowań dla Polski.