Rzecznik Episkopatu Polski wystąpił w obronie naszego kraju przed zarzutami o niepomaganie uchodźcom. ,,Rząd decyduje, czy chce przyjmować migrantów, czy nie [...]. Nie można zarzuci, że Polska nie pomaga'' - stwierdził. Przyznał przy tym, że można byłoby zrobić więcej.


Polska od dawna pomaga prześladowanym na Bliskim Wschodzie, dotując dzieła pomocy milionowymi kwotami. To tak zwana ,,pomoc na miejscu'' - dokładnie taka, o jaką zabiegają bliskowschodni hierarchowie, przekonując, że byłoby czymś strasznym sprowadzanie chrześcijan z Bliskiego Wschodu do Europy. Bo zamiast pomagać im odbudować ich życie i ojczyznę, po prostu wyrywałoby się ich z domu, w dodatku - doprowadzając do postępującej dechrystianizacji regionu.


Ks. Paweł Rytek-Andrianik, rzecznik Episkopatu Polski, mówił dziś w rozmowie z ,,Radiem Plus'' o polskiej politye migracyjnej. Jak powiedział, ostateczna decyzja w sprawie migrantów - bo trzeba ich odróżnić od uchodźców - musi należeć do rządu.


,,Rząd decyduje, czy chce przyjmować migrantów, czy nie, ale co do kwestii uchodźców, którzy uciekają przed głodem, przed wojną, to jest stanowisko jasne, że należy im pomóc'' - powiedział rzecznik.

Jak dodał, ,,Polsce nie można zarzucić, że nie pomoga''. A jednak ,,jeśli nie da się pomóc na miejscu, a są takie sytuacje, szczególnie chodzi o osoby chore, Kościół mówi jasno o potrzebie przyjęcia takich osób'', stwierdził. Stąd wynika jasne przesłanie do rządu o zgodę na stworzenie proponowanych przez episkopat korytarzy humanitarnych.

I wydaje się, że to można byłoby rzeczywiście zrobić. Bo na migrantów podrzucanych nam przez Brukselę nigdy nie może być zgody.

mod/pap, fronda.pl