Przepisy, które mają utrudnić powstanie Nord Stream 2 weszły dziś w życie. Teraz kraje członkowskie mają 9 miesięcy na wdrożenie znowelizowanej dyrektywy. Komisja Europejska broni decyzji i odpiera zarzuty spółki budującej drugą magistralę Gazociągu Północnego dotyczące dyskryminacji.

Znowelizowana dyrektywa dotyczy wszystkich gazociągów, które znajdują się na terytorium Unii, włączając w to rurociągi, które mają swój początek poza Wspólnotą. Na ostatniej prostej negocjacji przepisy zostały złagodzone, ale poparte przez wszystkie kraje z wyjątkiem Bułgarii. Przeciwnicy Nord Stream 2 mówią, że to były jedyne zapisy dla których była zgoda w Unii.

W konkretnym przypadku Nord Stream 2 stosowanie unijnych przepisów ma być ograniczone do wód terytorialnych Niemiec. Chodzi o przejrzystość cen, rozdział właścicielski i dostęp innych firm do rury.

Pozostałą część gazociągu obejmą regulacje, które zostaną uzgodnione w negocjacjach Niemiec z Rosją, a Komisja Europejska ma gwarantować, że unijne prawo będzie przestrzegane. Polska już zapowiedziała, że będzie tego pilnować.

Kilka tygodni temu prezes spółki powołanej do budowy Nord Stream 2 zażądał w liście do szefa Komisji wyłączenie spod dyrektywy i zagroził pozwem za narażanie wielomilionowej inwestycji na straty. W odpowiedzi Komisja podtrzymała swoje stanowisko, że znowelizowana dyrektywa musi obejmować wszystkie gazociągi i napisała, że jest gotowa bronić swoich racji przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości.

dam/IAR - Polskie Radio