Omówienia tego testu nie sposób jednak nie zacząć od okładki, która pokazuje, że „Polityka”, by zaatakować katolików nie obawia się uciekania do nawet najgłupszych tricków. I tak lewak na okładce jest uśmiechnięty, wyprostowany i dobrze ubrany. Katolik zaś jest przedstawiony tak, jak kiedyś hitlerowcy pokazywali Żydów: zgarbiony, nieduży i w berecie... Jednym słowem śmieszny facio, z którego trzeba się natrząsać.

Tyle, że z testu wynika, że natrząsać się można i trzeba raczej z lewaków. W wielkim skrócie są to bowiem ludzie, którzy uważają, że dzieci nienarodzone można zabijać bez ograniczeń (staruszków zresztą też), na życzenie rodziców („ewentualnie po konsultacji psychologicznej), ale polowanie na zwierzątka powinno być zakazane jako „forma znęcania się nad zwierzętmi” (jak wiadomo aborcja jest dla dziecka przyjemnością).

Homoseksualiści mogą nie tylko zawierać związki, ale też adoptować dzieci, które to – zdaniem lewicowców – mają być wychowywane przez ekspertów w duchu progresywnym, i to nawet, gdy nie zgadzają się na takie wychowanie rodzice (to punkt poświęcony „edukacji seksualnej”. Idąc dalej operacje dla Rafalali i innych osób, o których – z wyroku sądu – nie wolno mi wspominać powinny być opłacane z naszych podatków, bo są „prawem każdego człowieka” (lewicowcy w tym teście nie posuwają się jeszcze do stwiedzenia, że jeśli Azorlala uzna, że jest psem, to NFZ będzie jej musiał doszyć ogon z tyłu).

Lewicowiec wreszcie – wedle „Polityki” – to ktoś, kto kompletnie nie rozumie świata i uważa, że naród to koncepcja przestarzała, historyczna i coraz mniej adekwatna... Armia jest nam niepotrzebna (co tam Putin, skoro – by posłużyć suię cytatem – „nie ma żadnego powodu, aby interesy własnego narodu miały być ważniejsze niż innych”).

I tak z testu, który miał ośmieszać tradycjonalistów wyszedł – adekwatny opis lewicowców. I żeby nie było wątpliwości nie pochodzi on od Frondy. To lewicowa „Polityka” postrzega lewicowców jako ludzi kompletnie odklejonych od rzeczywistości, którzy bronią zwierząt, ale chętnie zabijaliby ludzi, i którzy wolność rozumieją jako prawo państwa do odbierania rodzicom prawa do wychowania dzieci.

Tomasz P. Terlikowski