PROGRAM KATOLICKI ZAWARTY JEST W EWANGELII o kwasie i ziarnku gorczycznym. Mamy tam przedstawione ostateczne cele Kościo­ła. Ewangelia o ziarnku gorczycznym jest ob­razem zewnętrznej polityki państwa. Ewangelia o kwa­sie jest obrazem polityki wewnętrznej. Na zewnątrz żąda Kościół rozkrzewienia wiary aż po krańce ziemi, pokąd nazwa Kościoła powszechnego nie stanie się peł­ną prawdą. Dotychczas żądanie jego tylko połowicz­nie spełnione. Kościół, stawszy się z ziarnka gorczycz-nego drzewem, ocieniającym cały świat, musi równo­cześnie być jako kwas wszystko przenikający. 

Przypowieść o kwasie wykazuje, że kto się mieni katolikiem, tego cały światopogląd winien być na wskroś katolicki. Albo cały jego świat myśli jest kato­licki - albo niekatolicki. Wszystko albo nic! Katolik albo niekatolik! Boskie objawienie musimy przyjąć w całej jego rozciągłości. Kto jedno słowo, które wyszło z ust Boga, odrzuca, ten logicznie musi wszystko odrzucić. Kto w jednym jedynym razie „zawiódł się" na prawdzi­wości i nieomylności Boga, ten nie może z absolutną pewnością oprzeć się we wszystkich innych. W życiu wiary znaczy zasada: wszystko albo nic! Katolik albo niekatolik! 

Kościół zawsze przez wszystkie wieki trzymał się tej zasady. Kto jednej przez Boga objawioną i przez Kościół do wierzenia podaną prawdzie świadomie i do­browolnie zaprzecza, ten z Kościoła jest wykluczony. Kościół znosi w swojej społeczności grzeszników, ale nie znosi niewierzących. Zaznaczył to także Ojciec Święty Benedykt XV w pierwszej encyklice: „Wiara ka­tolicka jest tego rodzaju, że nie można do niej nic do­dać ani ująć. Albo przyjmuje ją się całą, albo odrzuca całą". Wszystko albo nic! 

Katolik albo niekatolik! Królestwo niebieskie po­dobne jest kwasowi, który niewiasta zmieszała z trze­ma miarami mąki, aż wszystka skwaśniała. Ci, którzy, pomijając przypowieść o kwasie, na innej drodze, za pomocą wszystkich możliwych reform, mądrością i siłą ludzką chcą świat ratować - błądzą, z rozczarowania wpadają w rozczarowanie, z zawodu w zawód, aż do­chodzą do zupełnego zwątpienia. 

Czego dowodzi przypowieść o kwasie? Ona potępią minimalny chrystianizm. W religii musimy my­śleć maksymalnie. Nie mamy prawa żądać więcej, niż żąda Bóg. Nie mamy prawa mówić o przykazaniach, gdzie przykazań nie ma, o przepisach, gdzie jest tylko rada, o ciężkich obowiązkach, gdy chodzi o drobnost­ki. Ale z drugiej strony nie mamy prawa żądać mniej, niż Bóg żąda, nazywać coś tylko radą, co jest ciężkim obowiązkiem, nie wolno nam ani z ambony, ani w kon­fesjonałach, ani w prywatnych rozmowach, ani publicz­nie osłabiać praw, które są przykazaniami Bożym.

Teoria nie może się nigdy naginać do praktyki, ale praktyka musi się zawsze sto­sować do teorii, tak jak słońce nie może stosować się do zegarków, tylko zegarki do słońca. Żądajmy więc możliwie najwięcej, wszystkiego! Przypowieść o kwa­sie potępia minimalny katolicyzm!

Ta przypowieść powinna doprowadzić do rachunku sumienia. Czy wiarę naszą przyjmujemy w całości, nie opuszczając z niej i nie ukrywając żadnego szczegółu? Czy jesteśmy tak katoliccy, że w naszych rozmowach i czynnościach ten jedyny cel mamy na oku, i czy wszyst­ko w nas, nie wyłączając spraw materialnych, polityki czy lektury, przekwaszone jest duchem katolickim?

Jest faktem, że obecnie na całym świecie katolic­kim panuje ów minimalny katolicyzm. To „możliwie najmniej katolickiego" przeważa w tym, co się czyta, co się pisze, w tym co się mówi, w tym, co się czyni. Kwas leży zamknięty. Obawiają go się. Sądzą, że świat wkoło nas może stać się zbyt katolicki, zbyt klerykalny. I to jest najgłębsza przyczyna, dlaczego nie idzie­my naprzód.

Rewolucja maksymalistyczna uderza w bramy Eu­ropy. Maksymalizm fałszu i zła może być tylko pokona­ny przez maksymalizm prawdy i miłości. Wszelki minimalizm jest bezwładem.

Ks. Robert Mäder 

Jestem katolikiem!, wyd. Te Deum, Warszawa 2000