Ks. Wolfgang Huber z niemieckiego China-Zentrum mówi o wielkim strachu chińskich katolików. Umowa, jaką z Pekinem podpisała Stolica Apostolska, niestety nie przyniosła żadnego odprężenia. Wprost przeciwnie...

,,Jest bardzo wiele głosów krytycznych właśnie wśród osób zaangażowanych w Kościół podziemny, ale także w innych kręgach kościelnych. Ostatecznie nikt bowiem nie wie, co tak właściwie zawiera to porozumienie. Wszystko jest potajemne. [...] Wielkim wyzwaniem dla Kościoła w Chinach jest to: jak może wyglądać praca na rzecz pojednania z tymi, którzy doświadczyli tak wiele represji i wielkiego bólu - lub doświadczają go ciągle i angazują się jeszcze dziś w Kościół podziemny?" - powiedział ks. Huber. 

"Wielu wiernych z Kościoła podziemnego obawia się, że państwowy wpływ na nich będzie jeszcze większy. Boją się, że Kościół podziemny stanie się częścią chińsko-katolickiego Kościoła narodowego i nie będzie już Kościołem katolickim w sensie ogólnoświatowym. Wielu członków Kościoła podziemnego pyta też, co będzie z Tajwanem. Wielu mówi: nie odczuliśmy jeszcze żadnych efektów porozumienia. Wprost przeciwnie, jest wzrost restrykcji, które pytanie o działania religijne czynią coraz trudniejszym" - dodał.

We wrześniu 2018 roku Stolica Apostolska ogłosiła, że podpisała z Chinami porozumienie dotyczące mianowania biskupów. W efekcie Kościół katolicki miał przestać działać w podziemiu. Były arcybiskup Hongkongu kard. Joseph Zen przestrzegał wówczas, że to fatalny krok, bo komuniści nie pozwolą katolikom na żadną niezależność; jeżeli ci wyjdą z podziemia, wszystko stracą.

bsw/Katholisch.de