Część szkół nie chce skorzystać z podręcznika, który przygotowało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Najwięcej z nich to placówki katolickie, które obawiają się, że w rządowej publikacji zostały pominięte wartości chrześcijańskie.

Szkoły publiczne w większości chętnie skorzystają z podręcznika MEN, gdyż jest darmowy, a samorządy nie miałyby pieniędzy na płacenie za książki z innych wydawnictw. Inaczej jest w placówkach niepublicznych, które mają większe pole możliwości w kwestii wyboru dostępnych na rynku wydawnictw.

Dlaczego szkoły katolickie nie chcą korzystać z „Naszego elementarza”? „Rodzice, którzy posyłają dzieci do szkoły katolickiej, oczekują, że będą w niej wychowywane w duchu katolickim. W rządowym elementarzu jego brak. Dlatego wybraliśmy podręczniki wydawnictwa Didasco, z którego korzystamy od lat” - mówi „Wyborczej” ks. Krzysztof Wilk.

Niepokój w kwestii rządowego podręcznika wywołał choćby brak wzmianek o Świętach Bożego Narodzenia. W części „Zima” można znaleźć materiały o choince, prezentach ale brak jakiejkolwiek wzmianki o tym, jakiego wydarzenia te rzeczy dotyczą. „Ateistyczni radykałowie i sataniści niech się kultury współżycia z inaczej myślącymi uczą! Skądinąd nie da się z potocznego języka czy roku obrzędowego usunąć Bożego Narodzenia - komentował w rozmowie z portalem Fronda.pl dr hab. Marek Budajczak, specjalista od edukacji domowej.

Z podręcznika MEN z kolei zadowoleni są eksperci, zajmujący się równym traktowaniem. Zwracają uwagę na brak stereotypów oraz eksponowanie dzieci niepełnosprawnych i o innym kolorze skóry.

MaR/Natemat.pl/Wyborcza.pl/Fronda.pl