„Każda osoba zasługuje na szansę, by zrealizować otrzymany od Boga potencjał, niezależnie do płci i innych czynników. Jednak nazbyt często, w zbyt wielu miejscach kobiety i dziewczęta stoją w obliczu przeszkód, które ograniczają ich możliwości i podważają ich uczestnictwo w życiu gospodarczym, politycznym i społecznym” – powiedział prezydent Joe Biden celebrując Międzynarodowy Dzień Kobiet.

I może nie byłoby w tym przemówieniu nic godnego uwagi, gdyby nie to, że „katolicki” prezydent USA wśród działań jego administracji, by uczynić „ze sprawiedliwości płciowej kamień węgielny” jego rządu, wymienił zainicjowanie przezeń „dążeń do ochrony praw reprodukcyjnych”. W lewicowo-liberalnej nowomowie oznacza to legalizację aborcji i nieograniczony do niej dostęp.

Jak pisze Calvin Freiburger z „Life Site News”, „energiczne promowanie aborcji przez Bidena stoi w jaskrawej sprzeczności z głoszonym przez niego związkiem z katolicyzmem. Podczas gdy liberalni katolicy i ich świeccy sojusznicy rutynowo przedstawiają aborcję jako jedną z dyskusyjnych kwestii spośród wielu o równej wadze moralnej, od I wieku niezmienną nauką Kościoła o życiu ludzkim jest uznawanie za zło moralne aborcji, w której współudział stanowi poważne przestępstwo wiążące się kanoniczną karą ekskomuniki za tę zbrodnię przeciwko życiu ludzkiemu”.

Joe Biden od samego początku urzędowania robi wszystko, by zabijanie nienarodzonych stało się podstawowym prawem kobiet. Już w czasie pierwszych tygodni urzędowania wycofał zakaz finansowania z budżetu federalnego zagranicznych organizacji pozarządowych zaangażowanych w aborcję. Biden stworzył też radę do spraw polityki płciowej, która wśród swoich celów ma promowanie aborcji w kraju i za granicą.

W styczniu tego roku w administracji Bidena utworzono specjalną jednostkę ds. zdrowia reprodukcyjnego i dostępu do odpowiedniej opieki w tej dziedzinie. Celem tej jednostki jest m.in. „eliminacja polityki pro-life, jaka jeszcze pozostaje w istniejących programach federalnych, promowanie nowej proaborcyjnej polityki i wytycznych oraz wspieranie dążeń do normalizacji aborcji poprzez zmniejszenie jej stygmatyzacji”.

Biden hojną ręką wydaje pieniądze na wspieranie organizacji proaborcyjnych, takich jak Planned Parenthood. Departament Zdrowia i Opieki Społecznej ogłosił np.  w styczniu subwencję w wysokości 6,6 mln dolarów dla „prywatnych jednostek rzekomo dotkniętych stanowymi prawami broniącymi życia”. Amerykański prezydent dąży także do wpisania „prawa” do aborcji do prawa federalnego i usunięcia oraz zakazania wszelkich regulacji stanowych utrudniających dostęp do mordowania nienarodzonych.

Były arcybiskup Filadelfii Charles Chaput stwierdził, że udzielanie Komunii Świętej proaborcyjnym politykom jest zgorszeniem, gdyż „stwarza to wrażenie, że prawa moralne Kościoła są nieobowiązkowe”.

 

jjf/LifeSiteNews.com