Chodzi tu o diecezję w Clifton, która nawiązała współpracę z agencją adopcyjną, zajmującą się adopcją dzieci przez pary homoseksualne. „Większość zwykłych katolików w parafiach Clifton nie ma pojęcia, że przeznaczają pieniądze na organizację, która nie jest wcale katolicką agencją adopcyjną” – mówi anonimowo jeden z diecezjan. Chodzi o organizację CCS Adoption, która na stronie internetowej diecezji Clifton jest przedstawiona jako działająca w zgodzie z wartościami Kościoła katolickiego.

Agencja CCS Adoption, zgodnie z obowiązującym prawem, nie może odmawiać homoseksualistom świadczenia swoich usług. Odpowiednia ustawa weszła w życie w 2007 roku. Przed tym okresem skrót „CCS” oznaczał „Catholic Children’s Society”. Dziś oznacza już „Clifton’s Children Society” – co wskazuje na to, że agencja nie jest już wcale katolicka. Rzeczywiście, na jej stronie internetowej można przeczytać, że w procesie adopcyjnym bycie gejem lub lesbijką nie odgrywa żadnej roli. Z kolei na swojej facebookowej stronie agencja ta otwarcie namawia homoseksualistów do korzystania ze swoich usług.

Tymczasem biskup, który przewodzi diecezji w Clifton twierdzi, że wspierana przez jego parafian agencja adopcyjna „nie ułatwia adopcji dzieci parom homoseksualnym”.  Organizacja ta „wykonuje dobrą pracę wspierając rodziny” i jest przedmiotem uznania biskupa. Gdy dziennikarze portalu LifeSiteNews przedstawili biskupowi dowody na to, że agencja ułatwia adopcję parom gejowskim, hierarcha nie udzielił już żadnej odpowiedzi.

Wygląda na to, że cała sytuacja jest przykładem analogicznym do sprawy prof. Chazana. Po raz kolejny niektórzy katolicy decydują się na przestrzeganie w pierwszej kolejności prawa ludzkiego, na drugim miejscu stawiając prawo Boże. Skoro więc ustawodawstwo wymaga ułatwiania adopcji osobom homoseksualnym – robią to, choć jest to sprzeczne z nauczaniem Kościoła świętego. Nie wiadomo, jaką rolę odgrywa w tym lokalny biskup. Miejmy nadzieję, że rzeczywiście nie wiedział o procederze podejmowanym przez agencję CSS Adoption, choć nie jest to tak oczywiste w kontekście jasnego prawa, jakie obowiązuja w Wielkiej Brytanii.

pac/lsn