Kolejne tysiące Irakijczyków uciekło ze swoich domów w ostatnich dniach ze względu na dalszą ofensywę Państwa Islamskiego. Organizacja Christian Aid, pomagająca prześladowanym wszystkich wyznań informuje, że wielu z uciekinierów jest w fatalnej kondycji. Są w poważnej traumie, straciwszy członków rodziny po porwaniach, gwałtach, krzyżowaniach czy dekapitacji.

 Liczba poszkodowanych, jak zaświadcza Anne Ward, konsultantka Christian Aid, przytłacza iracki rząd, organizacje pomocowe i organizacje kurdyjskie. „Ludzie potrzebują wszystkiego, od ubrań i butów po takie podstawy jak jedzenie i pieluchy dla dzieci” – wyjaśnia Ward.

Mówi, że spotyka się 80-letnich starców, którzy nie mają gdzie spać, nie mają nawet koca, którym mogą się okryć. „Brakuje jedzenia. Ludzie uciekali w tak ogromnym pośpiechu, że nie mieli żadnego planu, dokąd pójść”  - dodaje Ward.

„Spotkałam młodego jazyda o imieniu Jassir… Zapytał mnie, czy mogę mu pomóc. Stracił swojego 12-letniego brata uciekając z Sindżar. Nie wiedział co robić ani do kogo się zwrócić; telefon jego brata był wyłączony (…). Co gorsza, jego matka została zabrana przez bojówki Państwa Islamskiego. Jest uwięziona we wsi w pobliżu Mosulu; co kilka dni może dzwonić w tajemnicy do syna przez telefon. Chłopak desperacko szuka sposobu, by jej pomóc i ustalić, gdzie przebywa jego brat” – opowiada Ward o jednej z wielu tragedii, z jaką miała styczność.

Ward sądzi, że w najbliższym czasie nie ma większych szans na polepszenie sytuacji. Wydaje się nieprawdopodobne, by Państwo Islamskie zostało usunięte z Iraku, przynajmniej na razie. A nawet gdyby udało się je pokonać, to i tak powstało już tyle zniszczeń, że odrodzenie Iraku zajęłoby bardzo wiele czasu.  Bojownicy zakładali ponadto bomby w wielu miejscach; jeżeli ludziom uda się wrócić do swoich domów będą najpierw musieli przeszukać teren pod kątem obecności ładunków wybuchowych.

pac/christian today