Jacek Karnowski, wpolityce.pl: Start Pawła Poncyliusza oraz Joanny Kluzik-Rostkowskiej z list Platformny Obywatelskiej byłby ich kompromitacją. Jednak przede wszystkim potwierdziłoby to intuicję wielu osób, które ostrzegały, że kurs PJN nieuchronnie prowadził do stopienia się tej partii w szeregach Platformy Obywatelskiej. To było oczywiste i ewidentne. Rację mieli ci, którzy przed tym ostrzegali.

 

Politycy nie wytrzymali presji opozycyjnej. Presja systemu jest tak duża, że frustruje działaczy opozycyjnych. Bardzo wiele osób szuka akceptacji, nawet za cenę zaprzeczenia swojej dotychczasowej drodze politycznej, ideowej, życiowej. Trzeba być bardzo odpornym, żeby w opozycji wytrzymać. Myślę, że poseł Poncyliusz i posłanka Kluzik-Rostkowska – szczególnie ona - od czasu odejścia z PiS i obrania polityki pedagogicznej wobec Jarosława Kaczyńskiego, byli po drugiej stronie. Ich start z list PO będzie postawieniem kropki nad i. To jest logiczne w związku z tym, co się działo wcześniej.

 

Według mnie PJN ma jeszcze szansę. Moim zdaniem nie mamy do czynienia z końcem tego projektu. Kilka osób odchodzi, ale partia zyskuje jednolity wizerunek, jedną tożsamość. Za partię bierze odpowiedzialność środowisko muzealników. Ono jest spójne ideowo, sprawne organizacyjnie. Widać po pierwszych reakcjach medialnych, dla osób prawicowych PJN znów jest jakąś małą nadzieją. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że PiS nie zaspokaja wszystkich potrzeb prawicy. Jest potęgą po tej stronie, ale wiele osób ma poczucie niedosytu. Dla nich PJN może być alternatywą. Pytanie tylko, czy partii starczy czasu, bo do wyborów nie zostało już dużo.

 

PJN okres swojej świeżości zmarnował. Teraz będzie im bardzo trudno. Jest pewien potencjał na prawicy poza PiSem. Na ile on może starczyć? Tego nie potrafię określić. Jednak oni na pewno są jeszcze w grze. Być może kiedyś spotkają się z PiSem, ale już na nowych warunkach.

 

Not. żar