"Bóg jest naprawdę zazdrosny, ale to słuszna zazdrość. Słuszna, bo tylko On ma prawo do wyłączności w moim sercu. On jest zazdrosny o moją wierność" - piszą karmelitanki bose.

Zazdrość może charakteryzować Boga, bo zazdrość jest właściwa w relacji wyłączności. Wyłączność w miłości nie dopuszcza „trzeciego”, bo serce umiłowanej jest jedno i może należeć tylko do Umiłowanego. Zazdrość kojarzy się z uczuciem negatywnym, ale tylko pośród istot niedoskonałych. Boska zazdrość ma w sobie doskonałość i domaga się jej od tego, kogo kocha. Bóg w Biblii jest zazdrosny o swój lud (oblubienicę), tzn. chce jego doskonałości, czyli pełnej sprawiedliwości, którą jest całkowitość w miłości do jedynego godnego miłości, tj. Boga. Bóg ma prawo być zazdrosny, bo jest jedynym Panem stworzenia.

Zazdrość Boga jako antropomorfizm „umniejsza” Boga, sprowadza go do poziomu kogoś, komu coś lub ktoś zagraża. Bóg sam jednak tego chciał, podejmując ryzyko kochania stworzenia, które obdarzył wolnością. Wiedział, że człowiek może się od Niego odwrócić, ale wie też, że bez wolności nie ma miłości. Każdy kto decyduje się kochać, ryzykuje.

Zazdrość Boga zawiera w sobie wielką delikatność i nieśmiałość, a z drugiej strony – ogromny żar. Sprawia wrażenie, jakby była dla Niego czymś obcym, co musi okazać. Bóg postępuje tak, bo często nie pojmujemy wagi Jego miłości i lekceważymy ją, a Ona jest nieskończenie poważna i prawdziwa.
Zazdrość Boga jest inna niż ta doświadczana od ludzi. Ludzka zazdrość niszczy obie strony. Boska zazdrość prowadzi do tego, czego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało” – do pełni szczęścia wiecznego, dlatego jest ona czymś dobrym.

Zdrada Boga w moim życiu przejawia się za każdym razem, gdy zwracam czynną uwagę na stworzenie i szukam w nim wartości jakby niezależnie od Boga, choć w imię szukania Boga. Podobnie jak św. Teresa od Jezusa, wiele czasu straciłam na zajmowanie się tym, co skończone, na szukanie Boga w niewłaściwy sposób. Gdy On dawał się na nowo odnaleźć, wracał wewnętrzny pokój i doznawałam głębokiej ulgi. Myślę, że Bóg jest w moim życiu zazdrosny o tę właśnie uwagę, bo ona jest przed wszystkim innym. Nieustannie nawołuje mnie do skupienia się na Nim. „Nic prócz Chrystusa” – zdaje się mówić. I nie przestaje być zazdrosny, wciąż „ściga” swoją miłością, jest niestrudzony i nieustępliwy.

Niedościgniony w stosowaniu odpowiednich sposobów nawracania zagubionej duszy. Jego zazdrość zmienia swe oblicza: od łagodnych, wręcz uroczych małych znaków, do wręcz okrutnych działań, gdy zostawia duszę z dala od Siebie i każe jej z ogromnym bólem doświadczyć tej prawdy: „i poznacie co to znaczy, gdy Ja się oddalę…” (Lb 14,34). Staje się jakby nieprzejednany i wtedy dusza doświadcza wprost czyśćcowej udręki. Bóg postępuje z nami w sposób często niezrozumiały dla nas, gdyż Jego myśli oraz logika są ponad naszymi myślami i On się przed nami ze swych działań nie tłumaczy, bo i tak nie jesteśmy w stanie ich pojąć. Stawia nas nieraz w sytuacji podobnej do tej, w jakiej znalazł się Abraham, wezwany do złożenia ofiary z syna obietnicy.

krp/karmelicibosi.pl, Fronda.pl