Liberalne media, choć trudno w nich dostrzec zachwyt dla tego kandydata, to z nadzieją określają go jako centrystę. Powód? Otóż jako Latynos kardynał nieco (ale tylko nieco) łagodniej wypowiada się na temat teologii wyzwolenia, a do tego twittuje (jest jednym z kilku kardynałów aktywnych na Twitterze) i opowiada się za nowoczesnymi środkami komunikacji. - Gdyby Jezus obecnie głosił Ewangelię , to używałby do tego również mediów drukowanych, radia, telewizji i internetu, a także Twittera. Daj Mu szansę – napisał w jednym ze swoich twittów. Ale otwarcie na media nie oznacza, że nie ma on czasu dla własnych wiernych (a jego diecezja liczy ich 5 milionów). Wszyscy wypowiadający się o nim Brazylijczycy przyznają, że jest otwartym i chętnie nawiązującym dialog człowiekiem.
Ale na tym zalety – z perspektywy lewicy – kardynała Scherera się kończą. - On w kwestiach społecznych nie odejdzie daleko od pozycji Benedykta XVI – podkreśla Virgilio Arraes z Uniwersytetu Brazylijskiego. W kwestiach moralnych czy teologicznych kardynał jest bowiem ortodoksyjny, i nie da się go uznać za postępowca. Gdy w Brazylii próbowano zalegalizować zabijanie nienarodzonych dzieci z wadami mózgu, on zadał proste pytania, jaką grupę jako następną przeznaczy się do zabijania i uzna za niegodną życia. - Anencefaliczne dzieci na embrionalnym etapie rozwoju są ludźmi i dlatego ich życie musi być bronione – podkreślał kardynał, zaznaczając, że opinia ta nie wynika z poglądów religijnych, a z czysto ludzkiego podejścia do problemu. Nie ma również najmniejszych wątpliwości, że kardynał jest przeciwny jakimkolwiek atakom na rodzinę. Arcybiskup Sao Paolo mocno sprzeciwiał się wszelkim projektom wprowadzenia do brazylijskiego systemu prawnego związków partnerskich osób tej samej płci.
Ostro i zdecydowanie wypowiada się także kardynał na tematy liturgiczne. Odnosząc się do działalności niezwykle popularnego w Brazylii duchownego ks. Marcello Rossiego, podkreślał, że „ksiądz nie jest showmanem, a liturgia nie może być przekształcona w show”. W kraju, w którym duchowni szukają metod, by odbijać wiernych zielonoświątkowcom i często sięgają przy tym po metody popkulturowe, ta wypowiedź jest ważnym przypomnieniem o tym, czym jest i czym być powinna liturgia.
A jednocześnie kardynał Scherer jest na pierwszym froncie walki o nową ewangelizację. Benedykt XVI powołał go, jako jednego z dwóch przedstawicieli Kościoła latynoskiego, do Papieskiej Rady Promocji Nowej Ewangelizacji, którą papież powołał, by przeciwdziałała ona laicyzacji Europy, ale także stopniowego odchodzenia wiernych z Kościoła katolickiego do rozmaitych wspólnot pentekostalnych w Ameryce Południowej. - Jednym z najważniejszych celów Kościoła jest promocja nowej ewangelizacji, i właśnie to pochłania najwięcej energii kardynała – podkreśla ks. Jose Arnaldo Juliano dos Santos.
Na religijność kardynała Scherera ogromny wpływ miała jego rodzina. On sam jest siódmym spośród trzynastu dzieci rodziny niemieckich emigrantów, która osiadła w południowej Brazylii. - To jest miejsce, z którego pochodzi najwięcej liderów Kościoła w Brazylii – podkreśla Kenneth Serbin z University of San Diego. - To zagłębie powołań kapłańskich i zakonnych – dodaje. I podkreśla, że miejsce, z którego pochodzi kardynał, zachowało bardzo tradycyjne podejście do religijności. - Tam Kościół jest mocny, ludzie prezentują głębokie, europejskie podejście do religijności, szacunku dla hierarchii – dodaje uczony.
Ta tradycyjna formacja została uzupełniona wykształceniem, które kardynał Scherer zdobywał na Uniwersytecie Gregoriańskim, później był wykładowcą w wielu miejscach w Brazylii, a od 1991 roku pracował w Kongregacji ds. Biskupów w Watykanie. W 2001 roku powrócił do Brazylii, gdzie mianowano go biskupem pomocniczym Sao Paolo, a sześć lat później został arcybiskupem tej archidiecezji. 17 października 2007 roku został wyniesiony do godności kardynalskiej. Już jako kardynał współpracował on w procesie uzdrawiania Banku Watykańskiego, która jednak nie zakończyła się sukcesem.
Według obserwatorów, głównie z laickich mediów, kardynał ten może liczyć na 25 do 35 głosów elektorskich. Uznaje się go za kandydata kurialistów watykańskich i zwolenników kompromisu, którzy nie podejmą ostrych działań przeciwko rozmaitym włoskim układom w Kurii. SNie jest jednak jasne, czy silnie antykurialne nastroje nie sprawią, że kandydatura ta nie zostanie odrzucona po pierwszych głosowania. A wówczas elektorzy mogą zacząć szukać innych kandydatów... Także tych spoza krótkiej medialnej listy.
Tomasz P. Terlikowski
Fot. za www.arquidioceseolindarecife.org