- Jako metropolita warszawski, jako kapłan i jako człowiek przepraszam osoby pokrzywdzone za ból, łzy, za cierpienie. Każdy kadr, każda scena, każda historia opowiedziana w tym filmie wbija w fotel. Poruszyła mnie ogromna tragedia, ogromny ból osób skrzywdzonych – mówi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” i Onetu metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.

- Nigdy nie byłem świadkiem konfrontacji osoby pokrzywdzonej ze sprawcą. Te dwie sceny z filmu są wstrząsające, bardzo przygnębiające a także przerażające w reakcjach sprawców. Ciężko w ogóle o tym mówić. Modlę się gorąco o cud uzdrowienia dla osób pokrzywdzonych. - zaznaczył hierarcha

Pytany o to, dlaczego nie wystąpił w filmie Tomasza Sekielskiego, mówił:

- Mam jednak taką zasadę, że nie wypowiadam się, jeśli nie wiem, w jakim kontekście zostanie użyta moja wypowiedź. Czy będzie w całości, czy nie. Myślę, że gdybym wiedział, że film będzie głosem osób pokrzywdzonych, to nie miałbym wątpliwości. Pragnę za to przeprosić - stwierdził

- Dziś bym wystąpił. Jeśli miałbym komentować sprawy mi znane, to mógłbym wyjaśnić, co zostało zrobione w tej sprawie, w miejsce obrazu zamkniętej wieczorem kurii. Zresztą znacie mnie nie od dziś, przed mediami nie uciekam, staram się być mądrze i roztropnie otwarty, wiem jaką siłą dysponujecie, wiem, że jesteście mocnym i dobrym narzędziem także dla Kościoła. Nie chciałbym mówić za innych biskupów. Podejrzewam, że gdyby znali kontekst spraw, o których mieliby mówić, to również by wystąpili. - dodawał

Kard. Nycz odniósł się również do sprawy ks. Dariusza Olejniczaka, który był jednym z bohaterów filmu.

- To była suwerenna decyzja księdza Dariusza, choć podjęta ostatecznie po rozmowie ze mną. On przyszedł do mnie z tym wahaniem jeszcze przed emisją filmu. Powiedział, że powinienem zastanowić się nad tym, czy nie usunąć go ze stanu duchownego. Spotkaliśmy się w niedzielę – już po emisji – i wtedy poprosił o przeniesienie do stanu świeckiego. Jest absolutnie przekonany co do tego, że zaszkodził Kościołowi i nie wykorzystał szansy jaką mu dano. - tłumaczył hierarcha

Zdaniem metropolity warszawskiego, "trzeba wprowadzić konieczność weryfikacji zapraszanych na rekolekcje księży". Jak podkreślał, w przypadku ks. Olejniczaka, który z wyrokiem sądu sprawował rekolekcje dla dzieci, "uznano, że kara nałożona przez państwowy sąd będzie wystarczająca."

- W sprawie dotyczącej księdza Dariusza oprócz jego osobistego błędu znaleźliśmy lukę i naszym obowiązkiem jest jak najszybciej ją wyeliminować. Proboszczowie muszą obowiązkowo sprawdzać prowadzących rekolekcje dla dzieci i młodzieży. - wskazał

- Po zakończeniu postępowania umieściłem go w seminarium misyjnym, ale bez zamiaru posłania na misję, tylko dlatego że to był i jest jego dom formacyjny. - dodawał

- Fakt molestowania został udowodniony siedmiu księżom. W stosunku do trzech – razem z tym ostatnim – nastąpiła redukcja do stanu świeckiego. - mówił

Pytany o związek tych duchownych ze Służbą Bezpieczeństwa, stwierdził:

-Moje pokolenie doskonale wie jakie były, mówiąc kolokwialnie “haki” na księży w tamtym okresie. Dotyczyły one kwestii moralnych, homoseksualizmu, pedofilii i ci ludzie często się wikłali, bo tu nie byli w porządku. - zaznaczył kard. Nycz

bz/rp.pl