Kard. Raymond Leo Burke odciął się od amerykańskiego stratega politycznego i medialnego, Stevena Bannona. - Całkowicie nie zgadzam się z szeregiem stwierdzeń pana Bannona na temat doktryny i dyscypliny Kościoła rzymskokatolickiego - powiedział kardynał. Ogłosił przy tym, że zrywa współpracę z Instytutem Dignitatis Humanae związanym z Bannonem.

- Przez kilka lat angażowałem się w Instytut Dignitatis Humanae, bo ceniłem jego pracę na rzecz poparcia w życiu publicznym chrześcijan, którzy działają z szacunkiem dla prawa moralnego i stąd promują powszechne dobro - wyjaśnił. Zaznaczył przy tym, że "z efektem natychmiastowym" kończy "wszelką współpracę" z Instytutem.

Hierarcha był jego honorowym przewodniczącym. Jak wyjaśnił, Instytut stał się jednak zbyt silnie nacechowany przez polityczny program Bannona. - Wzywałem Instytut do powrotu do pierwotnego celu, ale tak się nie stało - stwierdził hierarcha.

Kardynał wyjaśnił dodatkowo, że spotkał się kiedyś z Bannonem na tej samej zasadzie, co z innymi politykami; rozmawiał z nim o chrześcijańskiej nauce społecznej i - jak zapewnia - starał się wypełnić powołanie kapłańskie, nauczając wiary i moralności dla wspólnego dobra.

Tłem sprawy jest zamiar Bannona współpracy z aktywistą homoseksualnym przy stworzeniu filmu na temat homoseksualnej infiltracji Watykanu. Bannon spotkał się z autorem książki "Sodoma", Frederikiem Martelem.

Kardynał Burke wyjaśnił, że jest zdecydowanie przeciwny powstaniu takiego filmu oraz skrytykował afirmowanie przez Bannona książki Martela.

W "Sodomie" sam kard. Burke został wyjątkowo chamsko wyszydzony. Imputowano mu homoseksualizm i upodobanie do młodych mężczyzn. Martel nie podał jednak żadnych dowodów uzasadniających takie oskarżenia; wyśmiewał za to stroje wykorzystywane przez kardynała oraz wystrój jego biura.

hk/LifeSiteNews