Kard. Raymond Leo Burke, prefekt Sygnatury Apostolskiej, udzielił wywiadu hiszpańskojęzycznemu tygodnikowi „Vida Nueva”. Rozmowa dotyczyła zakończonego niedawno synodu.

Kard. Burke podkreślił, że wiele osób wyrażało w rozmowach z nim swoje zaniepokojenie obecną sytuacją w Kościele. Podkreślił, że panowało wręcz silne wrażenie, jakoby Kościół był statkiem bez steru. Purpurat podkreślił, że żywi wielki szacunek dla papieża i nie chce, by wydawało się, że jest „głosem zwróconym przeciwko” Ojcu Świętemu. Chciałby być jedynie „nauczycielem wiary, ze wszystkimi moimi słabościami, mówiącym prawdę, którą dziś wielu odwraca” – powiedział kard. Burke.

Dodał, że wielu ludzi „cierpi trochę na chorobę morską, bo ich zdaniem Kościół zgubił busolę”. Tymczasem, jak podkreśla purpurat, tak nie jest! Kościół katolicki nie zgubił busoli. „Mamy niezmienną tradycję Kościoła, nauczanie, liturgię, moralność. Katechizm się nie zmienia” – zapewnił hierarcha ze Stanów Zjednoczonych.

„Ojciec Święty słusznie mówi o konieczności wyjścia na peryferia” – kontynuował kard. Burke. Dodał, że jest niezwykle pilną rzeczą, by udzielić ludziom odpowiedzi na pytania, które zadają. „Jednak nie możemy wyjść na peryferia z pustymi rękami. Wyjdźmy ze Słowem Bożym, z sakramentami, z życiem umocnionym Duchem Świętym” – zachęcał kardynał.

Kard. Burke powiedział, że wyjście z chrześcijańskim przesłaniem do ludzi, którzy znajdują się na „peryferiach”, a więc, de facto czy de iure, poza Kościołem  - nie może w żadnym razie oznaczać dopasowania do świata. „Wiara nie może zrównać się z kulturą, ale musi wzywać do nawrócenia. Jesteśmy ruchem kontrkulturowym, a nie popularnym” – zakończył kardynał.

pac/la stampa