Ryszard Petru utrzymywał, że był inwigilowany. Domagał się wyjaśnień w pismie kierowanym do premier Beaty Szydło. Odpowiedzi politykowi Nowoczesnej udzielił minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Lider partii Nowoczesna utrzymywał, że był inwigilowany wraz z działaczami "Obywateli RP". Miało do tego dojść 21 lipca w czasie manifestacji pod budynkiem Senatu. Takie sensacyjne nowiny przedstawiała "Gazeta Wyborcza".
Odpowiedź Kamińskiego skierowana do Petru była jednoznaczna.
"Cywilne służby specjalne nie zabezpieczają manifestacji i nie wykonywały w tym zakresie żadnych działań" - napisał w swoim liście do Petru minister koordynator służb specjalnych.
Jednocześnie Kamiński przypomniał, że podobne praktyki stosowano, ale za rządów Platformy Obywatelskiej.
"Widoczna w czasach rządów koalicji PO-PSL praktyka wykorzystywania służb specjalnych do walki politycznej skończyła się wraz z przejęciem władzy przez PiS" - napisał jednoznacznie minister.
Do słów Petru o rzekomej inwigilacji i śledzeniu jego osoby odnosiła się już wcześniej policja. Jak informała Komenda Stołeczna, czynności funkcjonariuszy wykonywane 21 lipca były ukierunkowane na zapewnienie bezpieczeństwa osób manifestujących i tylko na to.
przk/niezalezna.pl