W poniedziałek 24.11.2014 r. w Piotrkowie Trybunalskim w multipleksie należącym do spółki akcyjnej Helios, będącej częścią Grupy Agora S.A., wydawcy m.in. Gazety Wyborczej, odbyła się uroczystość nadania jednej z sal imienia Zygmunta Kałużyńskiego.

W odsłonięciu pamiątkowej tabliczki wziął udział bliski przyjaciel i współpracownik nieżyjącego dziennikarza Tomasz Raczek, będący jednocześnie twarzą projektu pn. Kino Konesera. To druga po Gdańsku sala projekcyjna z sieci 34 kin należących do Helios S.A. nosząca imię tej mrocznej i tragicznej postaci.

Kałużyński powszechnie znany dziennikarz i krytyk filmowy największą popularność zyskał na przełomie wieku prowadząc wraz z Raczkiem „Perły z lamusa” - cykl programów poświęconych filmowi. Jego wygładzony życiorys dostępny jest na portalu Wikipedia, skąd większość internautów czerpie wiedzę na temat znanych osób. My jednak skupmy się na ciemnej stronie życia Kałużyńskiego.

W wydanej w zeszłym roku przez Wydawnictwo Fronda książce „Resortowe dzieci. Media” autorstwa Doroty Kani, Jerzego Targalskiego, Macieja Marosza czytamy:

Zygmunt Kałużyński pracował w „Polityce” od 1957 roku do czasu swej emerytury w 1993 roku i dalej współpracował z tygodnikiem aż do śmierci w 2004 roku. Na dziennikarską drogę wstąpił w roku 1944 w piśmie „Wieś” i tygodniku „Odrodzenie”. „Za sanacji czułem się bez­ wiednym pionkiem, za okupacji czułem się jak przestępca, za Stalina jak zwycięzca” – cytuje Kałużyńskiego Filip Gańczak. W 1947 roku Kałużyński udał się na stypendium do Francji. Pracował tam wówczas przy Radzie Narodowej Polaków we Francji.

Jego żoną była znana poetka Julia Hartwig - wówczas attache kulturalny ambasady. Po powrocie w 1952 roku trafił do „Nowej Kultury”- w tym samym czasie co Krzysztof Teodor Toeplitz. „Nowa Kultura” powstała z połączenia „Odrodzenia” i „Kuźnicy”, a jej głównym zadaniem było propagowanie realizmu socjalistycznego. Była też oficjalnym organem ZLP. Po raz drugi Kałużyński wszedł w związek małżeński z lewicową amerykańską aktorką Eleonorą Griswold. I to małżeństwo się rozpadło, a Griswold została później żoną reżysera Aleksandra Forda.

W 1956 roku Kałużyński na łamach „Nowej Kultury” opublikował obszerny dwuodcinkowy esej poświęcony wydanym na Zachodzie książkom, takim jak „Ciemność w południe”Arthura Koestlera, „Rok 1984” George’a Orwella czy „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza, które zaatakował. Krytyce systemu sowieckiego zarzucił, że jest „zahipnotyzowana rozprawą ze stalinizmem myślą burżuazyjną” i - jak podkreślał - „nieprzygotowaną do dyskusji z komunizmem”. Dzieło Orwella to - według Kałużyńskiego - satyra na instytucje, jednak już kompletnie oderwana od ideologii, obraz „tyranii, gdzie rządzi nikt”. Kałużyński postawił też Orwellowi zarzut, że nie udowodnił, iż potworna przyszłość, jaką ten rysuje w „Roku 1984”, wyrasta właśnie z komunizmu jako idei społecznej, a nie stanowi tylko mechanizmu zbiurokratyzowanych urzędów.

24 lutego 1954 roku Leopold Tyrmand zanotował rozmowę z Kałużyńskim: 

Ja się sprzedaję za pieniądze - obruszył się Kałużyński z godnością - a nie za miejsce stojące w komunistycznym Panteonie. Niech pan mnie nie miesza z arywistami, ja uprawiam najstarszą profesję. Oni wrzeszczą, wywijają czerwonymi płachtami i maczugami deklaracji w druku. Ja się uśmiecham i inkasuję.

Kałużyński sam określał siebie jako człowieka epoki komunizmu, pozostającego nim nawet po upadku tego systemu. Na swoim bene-fisie odczytał napisany przez siebie życiorys mający być żartobliwą wersją skróconej autobiografii. Tłumaczył, że udało mu się przetrwać nieprzychylność wielu ludzi filmu, którzy uważali go za szkodnika, dzięki temu, że trafił do „Polityki”. W życiorysie określił się jako „starzec z minionej epoki”. Wyjątkowe emocje wzbudziły też felietony Kałużyńskiego na łamach odwieszonej w 1982 roku „Polityki”, w których bezpardonowo atakował kino polskie, akcję bojkotu, a także opozycję solidarnościową. W obradach Okrągłego Stołu Kałużyński reprezentował stronę rządową w podzespole do spraw środków masowego przekazu.

W III RP Kałużyński stał się rozpoznawalny dzięki cyklowi telewizyjnemu „Perły z lamusa” emitowanemu w latach 1990-2000, w którym wraz z Tomaszem Raczkiem recenzował najbardziej znane dzieła kinematografii. Dal się poznać jako ekscentryk, który doprowadzał do ekscesów, nierzadko na antenie telewizyjnej.

Pierwsze odnotowane w aktach zetknięcie się Kałużyńskiego z bezpieką miało miejsce w sierpniu 1953 roku, gdy „czuł się jak zwycięzca”. Wówczas kontaktował się z Departamentem V społeczno-politycznym MBP i przyjaźnił się z jego szefową - „krwawą” Julią „Luną” Brystiger. W 1961 roku kpt. Władysław Prekurat i późniejszy teść dziennikarki „Trójki” Beaty Michniewicz kpt. Romuald Michniewicz z Wydziału VIII Departamentu II, czyli kontrwywiadu, udali się na rozmowę do domu Kałużyńskiego. Esbecy wypytywali o kontakty kolegów i znajomych Kałużyńskiego z obcymi ambasadami, ponieważ Wydział VIII zajmował się inwigilacją ambasad i osób utrzymujących kontakty z ich pracownikami.

Kałużyński chętnie udzielał informacji i wskazał m.in. Leopolda Tyrmanda jako posiadającego kontakty z dyplomatami USA. Wtedy też nastąpiło formalne pozyskanie krytyka, który został zarejestrowany jako kontakt poufny o ps. „Literat”. Jego doniesienia znajdują się m.in. w sprawach operacyjnego rozpracowania najpopularniejszej wówczas aktorki Elżbiety Czyżewskiej i reżysera Aleksandra Forda. Oboje zostali później zmuszeni do emigracji i osiedlili się w Stanach Zjednoczonych, odpowiednio w 1968 i 1973 roku.

Współpraca z „Literatem” w sposób systematyczny trwała do roku 1970. Jednakże w 1987 roku Departament II ponownie nawiązuje współpracę z Kałużyńskim. I tym razem zostaje on zarejestrowany jako tajny współpracownik. Spotyka się z nim Zbigniew Powojewski z Wydziału I, który zajmuje się działalnością kontrwywiadowczą przeciw USA. Po trzech spotkaniach kontakt jednak ustaje, gdy Kałużyński zostaje pobity przez nieznanych sprawców. Ostatecznie TW zostaje wyeliminowany z siatki w październiku 1988 roku.

Postać Zygmunta Kałużyńskiego jest znakomitym przykładem tego w jaki sposób ubeckiemu konfidentowi otwierano drzwi do medialnej kariery i kreowało na „jednego z najwybitniejszych krytyków filmowych”. W minionych latach zajmowały się tym: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Telewizja Polska oraz tygodnik Polityka.

Obecnie „monopol na Kałużyńskiego” posiada Tomasz Raczek. Współpraca tej pary była dla młodego absolwenta teatrologii trampoliną, która osadziła go w polskiej przestrzeni medialnej. Nieposkromione ambicje Raczka odsłoniły jego prawdziwe oblicze i wskazały, że jest on osobą, która swoje korzyści osobiste przedkłada ponad historyczną prawdę i elementarną, ludzką uczciwość.

I o ile w przypadku niedouczonych, prowincjonalnych pismaków zachwycających się Kałużyńskim możemy mówić o infantylności i bezmyślności w lukrowaniu jego życiorysu, o tyle dla Raczka pielęgnowanie pamięci i „właściwych” dokonań „Literata” było i jest źródłem znacznych dochodów.

Nadawanie salom kinowym imienia Zygmunta Kałużyńskiego jest obelgą skierowaną przez Helios S.A. w stronę wszystkich miłośników kina. Nie chcę siedzieć w pluszowym fotelu w pomieszczeniu, którego patron chętnie pisał donosy na ludzi, których dzieła później recenzował.

Czy w Polsce wśród twórców i krytyków filmowych nie ma osoby, której dorobek i przeszłość nie budziłyby żadnych wątpliwości? Zadzwoniłem w tej sprawie do dyrektora piotrkowskiej placówki Jacka Graczyka z pytaniem o autora tego niefortunnego pomysłu?

Okazało się, że była to inicjatywa samego Graczyka, która zyskała akceptację ze strony władz spółki Helios. Graczyk dodał, że jego celem jest znalezienie patronów dla pozostałych sal. Zapytałem więc, czy nie przeszkadza mu fakt, że Kałużyński do 1987 roku był aktywnym współpracownikiem służby bezpieczeństwa? - Proszę pana, my kręcimy się w temacie filmowym. Tego tematu się trzymamy, a nie tego czy ktoś był pracownikiem bezpieki, czy ktoś był Rosjaninem, czy ktoś był na przykład Niemcem, Żydem czy kimkolwiek innym. Dla nas ważną rzeczą jest to, że ktoś był postacią filmową. Nie odnoszę się do sytuacji, co pan Kałużyński robił poza działalnością filmową.

Pytanie drugie brzmiało: gdyby powstał pomysł uhonorowania innej sali imieniem znanego niemieckiego twórcy filmowego, który w przeszłości był np. zastępcą komendanta w obozie koncentracyjnym, czy także i w tym przypadku będzie mowa o tym, że jego dorobek filmowy jest ważniejszy?

- Każdy człowiek, coś ma na sumieniu. Jeśli chcemy szukać dziury w całym, to szukamy. My patrzyliśmy na postać pana Kałużyńskiego, jako na osobę, która była krytykiem filmowym. I to był nasz cel i nasz zamiar.

Na zakończenie rozmowy dyrektor Graczyk dodał, że piotrkowskie kino Helios jest jednostką niepaństwową i decyzję o tym, co się w nim dzieje jest wyłączną sprawą zarządu spółki.

W związku z tym proponuję, aby kolejnym salom w Heliosie nadać imię Władimira Iljicza Uljanowa Lenina, bo wszak to on jest autorem złotej maksymy, że „ze wszystkich sztuk najważniejszy jest dla nas film”.

Mariusz Baryła

facebook.com/graffiti.piotrkow


***

Zachęcamy do wysyłania protestów do Zarządu Helios, o wycofanie się z nadawania sal kinowych patronatów ubeckich konfidentów!

Do Zarządu Helios S.A

Szanowni Państwo,

Z wielkim zaskoczeniem dowiedziałem/dowiedziałam się, że honorują Państwo takie postacie jak Zygmunt Kałużyński, który po raz drugi stał się patronem jednej z Państwa sal kinowych. Kałużyński sam określał siebie jako człowieka epoki komunizmu, pozostającego nim nawet po upadku tego systemu.

Dlatego wszelkie zabiegi by w jakikolwiek sposób honorować takich ludzi w wolnej i niepodległej Polsce uważamy za niestosowny.

Wielu miłośników kina przyjęło informację o nadaniu jednej z Państwa sal kinowych imienia Zygmunta Kałużyskiego z wielkim oburzeniem.

Kino ma także wymiar pedagogiczny, dlatego nie powinno się w żaden sposób wybielać takie postacie jak Kałużyński. Młodzi ludzie muszą znać Prawdę, dlatego uczczenie Kałużyńskiego relatywizuje wszelką wiedzę na temat jego działalności agenturalnej.

Jeśli Państwo nadal będą wybielać postać Kałużyńskiego, nie będziemy korzystać z sal kinowych Spółki Helios. 

Imię i nazwisko


Maila wyślij na adres: press@helios.pl oraz na adres portalu Fronda.pl: klub@fronda.pl