Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko 27-letniemu Kajetanowi P. Prokuratura zarzuciła mu popełnienie zbrodni zabójstwa, a także czynną napaść na policjanta oraz na biegłą psycholog.

Jak ustalono w toku śledztwa Kajetan P., pod pozorem rozpoczęcia nauki języka włoskiego, 3 lutego 2016 roku spotkał się z pokrzywdzoną Katarzyną J. w jej mieszkaniu na warszawskiej Woli. Następnie, posługując się nożem, zabił ją. Potem rozczłonkował zwłoki kobiety i przewiózł je do wynajmowanego przez siebie mieszkania. Chciał w ten sposób zatuszować zbrodnię.

Od 6 lutego 2016 roku Kajetan P. był poszukiwany przez prokuraturę listem gończym. Oskarżony został ujęty 17 lutego 2016 roku na Malcie, a następnie przekazany do Polski.

W trakcie transportu Kajetan P. zaatakował jednego z konwojujących go policjantów, a podczas późniejszych badań zleconych przez prokuraturę rzucił się na biegłą psycholog.

Kajetan P. przyznał się do zarzucanej mu zbrodni zabójstwa i złożył obszerne wyjaśnienia. W odniesieniu do pozostałych zarzucanych mu przestępstw oskarżony nie zajął stanowiska.

W środę 3 lutego 2016 r., strażacy dostali wezwanie do budynku przy ul. Potockiej na warszawskim Żoliborzu. Zaniepokojeni sąsiedzi zaalarmowali, że z lokalu na pierwszym piętrze wydobywa się dym. Po wejściu do środka strażacy odkryli, że pali się duży worek. Okazało się, że w środku jest ciało młodej kobiety bez głowy. Znaleziono ją w innym pomieszczeniu, ukrytą w plecaku. Dzień później śledczy potwierdzili, że zamordowaną jest Katarzyna J., mieszkanka Radomia, która jakiś czas temu zamieszkała w Warszawie.

Kajetan P. uciekł z Polski, najpierw do Niemiec, a później do Włoch, skąd dotarł na Maltę. Tam właśnie został zatrzymany 17 lutego. Planował wtedy wyjazd do Tunezji. Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła mu 27 lutego zarzut zabójstwa Katarzyny J. Kajetan P. przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia, które są zbieżne z materiałem dowodowym.

Zrezygnował z renomowanego prawnika, którego wynajęła mu rodzina. Stwierdził, że chce sam bronić się przed sądem. Jednak prokuratura przyznała mu obrońcę z urzędu.

daug/tvp.info