O godz. 16 Komisja Polityki Społecznej i Rodziny zajmie się projektem Zatrzymać aborcję postulującym zakaz aborcji nawet w wypadku ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. Tego domaga się aż 830 tysięcy osób.

Kaja Godek, inicjatorka projektu stanie dzisiaj do bitwy w walce o prawo wszystkich dzieci do życia. „Może nasz projekt dziś przejdzie dalej, ale może stać się też tak, że zostaną powołane kolejne podkomisje i będziemy czekać na ich opinie” - mówi w wywiadzie dla Onet. Gdyby tak się stało, „każdy dzień takich debat i zwłoki z podpisaniem ustawy zakazującej aborcji, to śmierć trójki dzieci”, bo „tyle wykonuje się w Polsce tzw. późnych aborcji. W szóstym miesiącu ciąży. W praktyce to jak przedwczesny poród z zaniechaniem ratowania dziecka. Płód umiera w strasznych męczarniach – dusi się. Projekt Zatrzymaj aborcję został złożony w Sejmie w listopadzie 2017 roku, więc czekamy ósmy miesiąc i codziennie zabijane są dzieci.”

Dlatego dyskusje „ do którego tygodnia aborcja jest dopuszczalna”, nawet w przypadku stwierdzenia poważnych wad płodu uważa za nieuprawnione. Zawsze bowiem aborcja jest pozbawieniem życia drugiego człowieka. Tworzenie spisu schorzeń, których wystąpienie u dziecka uprawnia do wykonania aborcji to „tworzenie list śmierci – decydowanie, które dzieci są tak chore, że można je legalnie zabić, a które jednak nie.”

Kai Godek lekarze proponowali aborcję, gdy okazało się, że jedno z jej dzieci urodzi się z zespołem Downa. Odrzuciła propozycję. Wie, że to możliwe.

ochmartyna/Onet.pl/Fronda.pl