Według mnie to nawet nie był „kapiszon”; jak już, to przemokły - taki, który nie odpala” - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości odnosząc się do „afery” o której pisze „Gazeta Wyborcza”.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową Jarosław Kaczyński stwierdził też:

Jest to dla mnie przykre zaskoczenie, bo wprawdzie miałem rosnące wątpliwości wobec pana Birgfellnera, ale - mimo wszystko - takiej rzeczy się nie spodziewałem”.

Prezesa PiS pytano też o to, jakie stanowisko przedstawi prokuraturze, jeśli zostanie wszczęte postępowanie. Kaczyński odpowiedział, że Birgfellner żądał pieniędzy za prace, które w żaden sposób nie były udokumentowane. Dodał:

Jego żądanie można streścić do tego, że miałbym zmusić radę nadzorczą i zarząd spółki Srebrna, żeby wbrew prawu, wbrew ustawie o rachunkowości wypłaciły mu pieniądze, czego nie chciałem, ani nie mogłem zrobić. Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom”.

Prezes PiS podkreślił też, że z biznesmenem nie została podpisana żadna umowa mimo że wielokrotnie go o to proszono.

Przedstawił tylko jedną rozliczoną fakturę z Baker McKenzie na 101 tys. Euro – rozbitą na konkretne, wykonane działania. Za tę fakturę, pod warunkiem jej refakturowania na Srebrną, spółka mogła zapłacić. I to zaproponowałem”

- powiedział Kaczyński.

Dalej dodał:

Było kilka rachunków, które na siłę można było uznać, razem na niewielką sumę. Reszta to były rzeczy na zasadzie „mnie się należy i tyle”. Nie można było tego zapłacić. Ogólna suma to 2,5 mln zł”.

Podkreślił, że właśnie dlatego zaproponował pójście ze sprawą do sądu. Mówił także:

Ten pan przed tym, zanim zaczął się domagać znacznej opłaty, domagał się, żeby Srebrna pożyczyła kilka milionów firmie Nuneaton. Władze spółki nie widziały do tego żadnych podstaw”.

Stwierdził, że najwidoczniej Austriak zdawał sobie sprawę z tego, że ma kłopot z udowodnieniem wspomnianej sumy i wolał, aby została mu pożyczona. Dodał, że spółka nie była zainteresowana udzieleniem pożyczki, którą on zrozumiał jako pożyczkę na życie jego oraz żony.

Kiedy okazało się, że nie dojdzie do pożyczki, wtedy, po pewnej przerwie, wybuchła afera”

- powiedział PAP Kaczyński i zaznaczył, że nikt nie został oszukany, a już z pewnością nie próbowano oszukać Birgfellnera.

dam/PAP,Fronda.pl