Prezes PiS Jarosław Kaczyński nakazał obniżkę pensji posłów, senatorów i samorządowców. Wynagrodzenie wszystkich tych grup miało spaść o 20 procent. I teoretycznie spadło, ale dzięki sprytnym wybiegom zwłaszcza samorządowcy bynajmniej tego spadku nie odczują.

Hanna Gronkiewicz-Waltz przed obniżką pensji zarabiała 12 460zł brutto, teraz zarobi 12 436, czyli dokładnie 24 złote mniej. Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski zarabiał 12 359 złotych, teraz zarobi 12 250 zł. I tak dalej, i tak w nieskończoność.

Jak to możliwe? Samorządowcom spadają bowiem pensje zasadnicze. W przypadku Hanny Gronkiewicz-Waltz to spadek z poziomu 6500 do 5200 zł. Sporo, ale by zniwelować różnicę, podwyższono dodatki - i w efekcie warszawska prezydent jest niemal na zero, tak samo zresztą, jak inni samorządowcy.

Ba, są tacy, którzy na całej sprawie jeszcze zarobią! Na przykład wójt gminy Sochocin, Andrzej Romatowski, zarabiał przed obniżką pensji 9470 złotych, po obniżce (??!) zarobi... prawie 500zł więcej, bo 9916 złotych.

I tak się kończy wielkie obniżanie pensji. Statusem quo... albo podwyżkami!

mod/tvn24bis, fronda.pl