Politycy Prawa i Sprawiedliwości zdecydowanie odżegnują się od możliwości współpracy z KNP.

Różnice w programie politycznym, zwłaszcza w kwestiach gospodarczych, lecz przede wszystkim antysystemowa polityka, jawnie wyrażana rusofila, obraźliwe słowa pod adresem Lecha Kaczyńskiego plus wszystkie ekscesy, jakie ostatnio urządza nam JKM zdecydowanie zrażają do niego polityków na prawicy. Możliwość współpracy koalicyjnej wyklucza prezes Jarosław Kaczyński.  

Ale są przecieki. Neewsweek dotarł do jednego ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, który miał  potwierdzić widmo rzekomej koalicji. Równie wiarygodnym źródłem informacji ma być tutaj… Kancelaria Premiera. 

"Kto nie wierzy, że PiS wejdzie w koalicję z Korwinem, ten nie zna prezesa" – powiedział Newswekowi anonimowo współpracownik Kaczyńskiego. Zastrzegł jednak, że  "Jarosław ogra w pięć minut" lidera KNP. – Schrupie go tak samo, jak schrupał Samoobronę. Dzień po wyborach oświadczy, że zaprasza KNP do koalicji, ale bez Korwina. Zaproponuje kilka wiceministerialnych stanowisk i rozbije mu klub. Jego posłowie będą wygłodniali i nie sądzę, by trzeba było ich długo namawiać –spekuluje rozmówca "Newsweeka". 

Korwin-Mikke dał się chyba wciągnąć w tę zabawę z dziennikarzami.   
Jeśli politycy PiS naprawdę tak mówią, to znaczy, że jest to banda suki****ów, która chce wszystkich zgnoić, przekupić, zdemoralizować. Ten ustrój to gnój. Mam nadzieję, że nasi ludzie to zlikwidują” – powiedział Newsweekowi.

Dziennikarz portalu NaTemat.pl  przekonuje, że koalicja PiS-u z KNP jest  konieczna dla PiS, jeśli chce rządzić samodzielnie po wygranych wyborach: „ PSL bowiem mógłby być zbyt wymagający odnośnie stanowisk, a innych kandydatów do koalicji za bardzo nie ma. Do tego Ludowcy na pewno dostaną też propozycje od PO czy SLD, z którymi będzie im bardziej po drodze, niż z PiS-em, wielokrotnie krytykowanym w czasach koalicji z Platformą”. 

Zawiązanie współpracy, zdaniem Newsweeka ma ułatwić fakt, że Kaczyński i Korwin-Mikke „mają za sobą wspólną historię”, czyli: znają się od 30 lat, są ze sobą po imieniu,  Kaczyński „jeszcze niedawno” chętnie przyjmował Mikkego na spotkaniach, zaś prezes KNP poparł prezesa PiS w wyborach prezydenckich w 2010 r.  

To nic, że „póki co posłowie PiS głównie krytykują polityków z Kongresu Nowej Prawicy”, bo  trzeba pamiętać, że „o koalicji z Samoobroną też nawet miało nie być mowy  –  a jak się skończyło, wszyscy wiemy” – pisze tygodnik.

Fakt, w polityce żadnej koalicji wykluczyć się nie da. Nawet i takiej, choć patrząc na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, scenariusz Newsweeka wydaje wysoce mało prawdopodobny.

Pewne jest jednak to, że działania mediów Tomasza Lisa to jawna i żenująca manipulacja, próba zniechęcenia Polaków do PiS-u przez nadchodzącymi wyborami. Poparcie dla partii w sondażach rośnie z każdym tygodniem, a Platforma do rozpędzenia entuzjazmu głównych przeciwników politycznych potrzebuje przecież pomocy służalczych mediów.

Emilia Drożdż