Skandynawowie ulegli Komisji Nadzoru Finansowego, która od wielu miesięcy toczy krucjatę przeciwko zadłużaniu się w walutach obcych. Zdanych Biura Informacji Kredytowej wynika, że najbardziej psuje się portfel kredytów udzielonych tuż przed wybuchem kryzysu finansowego. Na blisko 300 tys. kredytów wówczas wypłaconych 2/3 stanowiły kredyty walutowe, a przygniatająca większość z nich we frankach szwajcarskich – podaje gazeta Metro.

 

- Generalnie uważam, ze kredyty walutowe to nie jest najlepsze rozwiązanie. Najbezpieczniej brać je w walucie w której się zarabia. Inaczej ktoś się nastawia na spekulacje walutowe. Może być mu lepiej ale może być i dużo gorzej. Kredyt w złotówkach jest droższy i może być na niego teraz mniejszy popyt.

 

My mamy zwiększony popyt na mieszkania w porównaniu z innymi krajami Eurropy Wschodniej, bo mamy wyż demograficzny lat 80. W porównaniu z Europą Zachodnią niestety nasze miaszkania w blokowiskach z lat 70-80. przypominają slamsy. Mieszkania kupuje się też dziś  to aby w nich zamieszkać a nie lokować pieniądze. Polacy potrzebują mieszkań. Różnica polega na tym, że na Zachodzie mają mieszkania, a u nas jest nadal ich głód i popyt. W droższych kredytach złotowkowych będzie to trudniej realizować – komentuje Gwiazdowski.

 

Not. Jarosław Wróblewski