Paweł Kukiz (z którym mi politycznie nie po drodze, o czym dalej) napisał (vide link poniżej) bardzo przejmujący tekst o "Opolu", a tak naprawdę o Polsce. Tekst trafny i do bólu szczerzy, bo napisany w oparciu o własne doświadczenia. Tekst o cenzurze, hipokryzji, zakłamaniu i o tym jak to niektórzy w Polsce zasady miewają a nie mają, a wolności bronią tylko jak jej ograniczanie dotyczy ich koleżanek i kolegów.

W zasadzie niemal identyczne słowa mógłbym napisać o czystkach – np. w MSZ. Dziś, gdy zostaje zwolniony ktoś bliski "salonowi" natychmiast czytam jaka to straszna czystka się odbywa. I byłbym niemal gotów dołączyć do chóru oburzonych (bo w istocie dochodzi do sytuacji, gdy „zły pieniądz wypiera lepszy”), gdyby nie to, że pamiętam, jak ten sam salon robił w MSZ (a i w służbach specjalnych przy okazji też) czystki o tej samej (a w zasadzie - w wypadku MSZ i służb - znacznie większej) skali i to jak wówczas hipokryci, którzy pochylają się teraz nad losem każdego obecnie zwalnianego siedzieli cichutko, cichusieńko. A siedzieli cichusieńko jak myszy pod miotłą nie ze strachu i nie dlatego nawet, że są zakłamani i bronią tylko "swoich", ale dlatego, że opłacało się siedzieć cicho. Opłacało, bo władza przecież o nich dbała, granty przyznawała, opracowania opłacała, ekspertyzy zamawiała, szanowała, fetowała i nagradzała. Z tych powodów gdy krytykuję złe poczynania obecnej ekipy, to robię to nie w chórze „obrońców demokracji”, ale samodzielnie, bo nie odpowiadają mi we wspomnianym chórze fałszywe tony.

Niechybnie ktoś mi zarzuci uprawianie symetryzmu. Rzecz w tym, że zarzut "symetryzmu" to nic innego jak wezwanie do hipokryzji, do tego, by dostrzegać cenzurę stosowaną wobec Kayah, ale nie dostrzegać tego, jak „salon” stosował, nieco subtelniej co prawda, ale w istocie taką samą cenzurę, zapraszając i fetując miłych swemu sercu, a niemiłych pomijąc i skazując na niebyt. Skądinąd mam wrażenie, że „salon” do dziś pojąć nie może, że radykalizacja to tyle co efekt uboczny marginalizacji i że sprytny pomysł, że jak się skaże środowiska i ludzi inaczej myślących na niebyt i że w tym niebycie środowiska i ludzie ci politycznie znikną okrutnie zawiódł, bo stało się dokładnie na odwrót. To jednak sprawa na inny tekst. Wracając do hipokryzji - zarzut symetryzmu to tyle, co wezwanie do tego, by dostrzegać czystki pisowskie, ale zbywać milczeniem czystki salonowo – mainstreamowe, bo jak czystki robią ludzie „eleganccy i kulturalni” to nie są to czystki, a jedynie zmiany kadrowe. Oskarżanie o symetryzm to wreszcie wezwanie by protestować, gdy PiS tak, a nie inaczej postępuję ws. Trybunału Konstytucyjnego, ale milczeć nt. skoku na TK władzy poprzedniej (i reakcji na ów skok jej medialnych klakierów), to żądanie, by udział adwokatury i współudział sędziów w wielomilionowych wyłudzeniach przy okazji choćby afery reprywatyzacyjnej zbywać stwierdzeniem, że to tylko wypaczenia (chciałoby się rzec „błędy i wypaczenia”), a gdy wypaczenia owe przez samą swą skalę przybierają charakter systemowy wykpiwać mówiących o tym, twierdząc, że nie widzą „szerszego obrazu” i zniżają się do demagogii i przyczynkarstwa.

Próba szantażu moralnego, którym jest używanie wobec ludzi zwyczajnie w świecie uczciwych zarzutu stosowania „symetryzmu” to nic innego, jak próba zmuszenia ich do tego by zasady miewali, a nie mieli. To hipokryzja i zakłamanie, tym gorsze, bowiem obrane w szaty obrony zasad. Zasad tymczasem bronić należy zawsze, a nie tylko czasami. Z tej też racji, gdy słyszę o politycznych czystkach i cenzurze w Polskim Radiu 24, piszę o tym jasno i bez ogródek (vide moje wpisy sprzed kilku dni), ale nigdy w jakimkolwiek „chórze”.

Wpis P. Kukiza polecam, jakkolwiek z Autorem, od kiedy otoczył się narodowcami, nie jest mi "po drodze". W tym jednak wypadku po prostu zgadzam się z tym, że tak ws. Opola, czystek i – szerzej - generalnie spraw publicznych nie chodzi o to, żeby wymienić jedną ekipę na drugą, która będzie robić to samo (tyle, że jedna w białych rękawiczkach, a druga "na rympał"), ale o to, by w końcu skończyć z bolszewią, która niszczy nam Ojczyznę. Paweł Kukiz uważa, że może to stać się dzięki zmianie ordynacji. Ja uważam, że zmiana ordynacji i wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych to metoda, która jedynie utoruje drogę do władzy tej czy innej bolszewii, przy czym będzie to wówczas władza absolutna, bo system JOW – sądząc po wynikach wyborów do Senatu (to jedyne dostępne nam badanie) – oznaczałby jeszcze większą dominację - kiedyś PO, a teraz PiS.

W mojej ocenie jedyną drogą do zmiany jest przemiana moralna elit. By ta jednak nastąpiła konieczny jest ów niesławny podobno "symetryzm", czyli mówienie o wszystkich (a nie tylko wybranych pod tezę) błędach, zaniechaniach, dziadostwie, bylejakości, łamaniu zasad, czy też zakłamaniu. A, gdy to konieczne, to choć to bolesne również o tym, że niektóre „autorytety” mamy sprzedajne.

P.S. tytułem wyjaśnienia - w poprzedniej wersji tego wpisu użyłem słowa zbyt dosłownego i uznałem, że jakkolwiek oddaje ono to, co zarzucam elitom (czyli sprzedajność), ale pewnych słów jednak używać dla zasady nie wypada, więc wpis przeredagowałem i wyszło mi w efekcie to, co Państwo (skoro do tego miejsca dotarliście) właśnie przeczytaliście.

wpis P. Kukiza:https://www.facebook.com/pkukiz/posts/10211697689671865

Witold Jurasz @ Facebook