Jak Państwo wiecie rzadko komentuję politykę krajową, ale tym razem pozwalam sobie podzielić się z moimi autorski wnioskami z wyborów. Uwagi dot. polityki zagranicznej zamieściłem na końcu.

1. Andrzej Duda wygrał, ale nie uzyskał takiej przewagi, żeby PiS mogło uznać, że zdołało dokonać przełomu. To jednak nie casus Erdogana, który był w stanie swoją partię doprowadzić do dominacji na scenie politycznej Turcji. Taka dominacja nie jest jednak możliwa bez przesunięcia partii do centrum. Powyższe w mojej ocenie jest możliwe, ale mało prawdopodobne, bo wymagałoby np. modyfikacji narracji ws. obyczajowych, na co się na polskiej prawicy nie zanosi. Każe mi to zakładać, że PiS jesienią może wygrać, ale będzie musiało rządzić w koalicji.

2. Narrację, która będzie obowiązywać w ramach rządu zapowiedział wczoraj na swoim profilu na facebooku doradca Ewy Kopacz, Konrad Niklewicz, który stwierdził, że jesienne wybory będą okazją do rozliczenia nowo wybranego Prezydenta z jego obietnic. Jesienią - przypomnę - odbędą się wybory parlamentarne, a nie prezydenckie i jeśli już ktoś będzie rozliczany z rządzenia to rząd, a nie Prezydent. I byłbym na tym skończył, bo to co powyżej jest tak banalne, że aż nie wypada o tym pisać, gdyby nie to, iż najwyraźniej w otoczeniu pani premier nie zdołano wyciągnąć jakichkolwiek wniosków z wyniku wyborów. Kto wie, czy czy bezdarność kampanii prezydenta Komorowskiego nie była wynikiem bezradności intelektualnej zaplecza nie tylko w ramach KPRP. Powyższe skądinąd sugeruje, iż jesienią rządy przejmie PiS (zapewne w koalicji z ruchem Pawła Kukiza)

3. Pierwszy raz w historii demokracji w Polsce wybory wygrano w internecie. Osłupienie części wspierających B. Komorowskiego komentatorów w mojej ocenie wynika nie z tego, że przegrali wybory, ale z tego, że przestali mieć wpływ na znaczną część elektoratu, na młodych ludzi, którzy nie oglądają telewizji, a wiedzę czerpią z internetu.

4. Od kiedy publikuję, prawicowe portale, które przedrukowują moje teksty "biorą" również te, w których jestem krytyczny wobec prawicy. Mainstreamowe przestały kręcić nosem na teksty krytyczne wobec mainstreamu dopiero niedawno, ale nadal spotykam się z prośbami o przeredagowanie tekstu, by był nieco łagodniejszy (z zasady odmawiam). W tym sensie na prawicy proces odspawywania się zaplecza od partyjnej "wierchuszki" jest dużo bardziej zaawansowany. Redaktorzy prowadzący te portale nie czują bowiem konieczności bycia "po linii" (bo też i niczego PiS'owi nie zawdzięczają) i tym samym jest im dużo łatwiej nawiązywać dialog z elektoratem Pawła Kukiza. Wyborcy Pawła Kukiza i PiS czytają te same portale i tych samych autorów i kieruję się podobnymi emocjami, co będzie miało znaczenie, gdy po jesiennych wyborach dojdzie do montowania koalicji rządzącej.

5. Premier Kaczyński (taki mam - niestety rzadki w Polsce - zwyczaj, że każdego, a nie tylko wybranego b. premiera tytułuję premierem) niewątpliwie rządzi PiS'em, ale jego władza zostanie w naturalny sposób osłabiona przez wpływy nowego Prezydenta, który w przeciwieństwie do K. Marcinkiewicza, który był premierem i zależał od prezesa rządzącej partii nie będzie zależał już od nikogo. Na prawicy jednak Jarosław Kaczyński nie ma już od dawna "rządu dusz" (bo w Polsce anno domini 2015, aby mieć rząd dusz trzeba mieć etaty do rozdawania). Mam wrażenie, że w paradoksalny sposób najbardziej przegrana w wyniku zwycięstwa A. Dudy jest "młoda prawica", która już tylko czekała na klęskę PiS i chciała na jego gruzach budować nową formację. Inna sprawa, że byłaby to formacja dużo bardziej radykalna niż PiS, czego mam wrażenie na warszawskich salonach niemal nikt nie rozumie. W dowolnym jednak scenariuszu na prawicy powstał ferment intelektualny (aż trudno wybierać na jaką konferencję czy też panel pójść w Warszawie, ale 90% z nich to imprezy "prawackie"). W ramach mainstreamu z kolei zapanował marazm intelektualny, co powoduje, że ew. mainstreamową alternatywę dla PO trzeba budować od góry. Pytanie, czy pp. Olechowskiemu, Petru i innym będzie się chciało i czy starczy im zapału.

6. Powyższe jest z kolei wyzwaniem dla elit gospodarczych. Stosunek biznesu to zmian zachodzących na naszej scenie politycznej najlepiej chyba wyraził najbardziej wpływowy w Polsce lobbysta p. Marek Matraszek, który na twitterze wykpił tekst A. Michnika, w którym ten zapowiedział, że Polsce grozi koniec demokracji. M. Matraszek stwierdził, że te słowa dowodzą, iż ich autor jest "chory". Jeżeli tak stwierdza człowiek bardzo blisko związany z wielkim biznesem to wnioskuję, iż ów wielki biznes nie będąc pewnym sukcesu projektu pp. Olechowskiego i Petru oraz obawiając się klęski PO będzie próbował się układać z PiS. Jeśli się z PiS ułoży to jesienią czeka nas rewolucja, a nie tylko trzęsienie ziemi.

7. Zasadniczą zmianą jest to, iż o ile w latach 1990-2015 "obciachem" było lokowanie swoich sympatii po stronie innej, niż ta wspierana przez establishment (i dot. to nie tylko wspierania PiS, ale i np. SLD - również w okresie jego potęgi), to teraz dzięki niezbornej kampanii prezydenckiej symbolem obciachu dla młodzieży stał się reprezentant elit. Zupełnie zgrali się też niektórzy intelektualiści, których "poparcie" kosztowało chyba B. Komorowskiego prezydenturę. Mam nadzieję, że po tych wyborach już nikt w Polsce nie będzie określał ludzi "gówniarzami", czy też sugerował, że byłoby dobrze, żeby młodzi ludzie szybko wyemigrowali.

8. W zakresie polityki zagranicznej Polska straciła jedynego b. ministra spraw zagranicznych, który uchodził za człowieka ponad podziałami. Adam Daniel Rotfeld popierając Bronisława Komorowskiego stanął po jednej ze stron sporu, co uważam za jego błąd. Od dawna nawołuję do likwidacji Polsko - Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Skoro jednak Grupa istbniej dobrze by mogła efektywnie działać. Obawiam się, że polityczne zaangażowanie Adama Daniela Rotfelda zasadniczo utrudni mu wypełnianie misji polskiego współprzewodniczącego Polsko - Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Rosjanie mogą nie chcieć układać z kimś, kto reprezentuje układ władzy, który wkrótce może stracić władzę i który nie jest w stanie reprezentować w relacjach z Moskwą władz RP.

9. Uważam, że pierwszą wizytę zagraniczną Prezydent RP powinien złożyć w Kijowie, kolejną w Berlinie i Brukseli i Waszyngtonie. Dalej zaś odwiedzić wszystkie stolice, względnie spotkać się z przywódcami wszystkich sąsiednich państw (poza - na tym etapie - Rosją) oraz Łotwy i Estonii. Czas na odbudowę polityki regionalnej.

10. Niestety nie wierzę w żadne polsko - polskie pojednanie. Niestety, bo to pojednanie jest konieczne dla obrony interesów Polski. Nie wierzę, bo już dziś zaczęło się piekiełko.

Witold Jurasz