Dyrektorka szkoły Maria Hofer powiedziała gazecie "Die Kleine Zeitung", że po rozpoczęciu roku szkolnego rodzice nie protestowali z powodu obecności w programie zajęć jogi. Potem jednak jedna z matek powiedziała, że joga ma negatywne skutki.

Do tej opinii przychyliła się inspektor szkolna Helga Thomann, która oświadczyła ze swej strony, że szkoły nie powinny oferować niczego, co ma związek z praktykami ezoterycznymi.

Społeczeństwo austriackie jest bez wątpienia bardziej zlaicyzowane niż polskie. Na tym przykładzie widać jednak, że rodzice deklarujący swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich, mają wpływ na to, czego uczą się ich dzieci.

Szkoda, że w Polsce wciąż nie udaje się zbojkotować szkodliwych dla duchowości i prawidłowego rozwoju dzieci programów.

Ra/Associated Press