Politolodzy zgodnie przyznają, że wybory w Elblągu to najważniejszy test dla dwóch największych partii - PiS i PO. 

Dr Andrzej Anusz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego uważa, że przegrana dla Platformy Obywatelskiej oznaczałaby duży cios wizerunkowy. "Porażka dla partii Donalda Tuska oznaczała by czerwone światło. Platforma Obywatelska musiała by przejść do ogromnej ofensywy" - stwierdził w rozmowie z IAR.  

Z kolei dr Rafał Chwedoruk podkreślił duże znaczenie wizerunkowe ewentualnej wygranej PiS. Jak zauważył, na tak zwanych ziemiach odzyskanych wyborcy nigdy nie głosowali chętnie na konserwatywną prawicę. "Więc jeśli Prawo i Sprawiedliwość zdołało by wygrać w stosunkowo dużym mieście na ziemiach odzyskanych to gdzie indziej mogło by nie wygrać? To oznaczało by, że nie ma takiego miejsca w kraju, gdzie PiS nie mogło by być partią numer jeden" - stwierdził politolog.

W niedzielę mieszkańcy Elbląga zagłosują w drugiej turze wyborów na prezydenta miasta. Wybory odbywają się po tym jak w referendum odwołano dotychczasowe władze. Do drugiej tury dostali się kandydaci PO i PiS. 

eMBe/Dziennik.pl/IAR