Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Czy po występie w noworocznej ,,Szopce w muzeum''  Marcina Wolskiego docierały do Pana krytyczne bądź entuzjastyczne głosy na temat Pana udziału w programie?

Jerzy Zelnik, aktor: Indywidualnie, po udziale w szopce Marcina Wolskiego nie słyszałem żadnych negatywnych opinii,  a pozytywne owszem -  niektóre osoby ten program chwaliły. Nie chodzi tu o moją rolę oczywiście, bo byłem tam troszkę  ,,kwiatkiem do kożucha''.  Komentarze, z jakimi się spotkałem potwierdzały, że całość była wartościowa, że zabawna, że taka dotkliwa dla zarozumialców politycznych.

Pojawiły się jednak głosy krytyczne, adresowane do innego aktora, który wziął udział w tym widowisku satyrycznym - pana Jacka Borkowskiego.

Tak, czytałem o tym, choć rzadko zaglądam na portale czy serwisy społecznościowe typu Twitter lub Facebook. Wiem, że się ze swojego udziału w szopce tłumaczył - pisał, że ,,dał ciała'' i przyznam, że mnie to trochę zdziwiło. Szopka ma przecież swoje prawa - prawo karykatury, prawo wykrzywienia, czy prawo krzywego zwierciadła - więc przykładanie do tego miary takiej, jak do teatru telewizyjnego jest chyba głupotą po prostu.

Czy oglądał Pan może ,,Ucho prezesa'' - serial satyryczny w wykonaniu Kabaretu Moralnego Niepokoju, od niedawna wyświetlany m. in. na Youtube?

Staram się nie zaśmiecać sobie umysłu, bo mam naprawdę ogromne obciążenia jeśli chodzi o poważne lektury, stąd staram się unikać tego wszystkiego, co jest na marginesie moich zainteresowań. Dokonuję zdecydowanej selekcji . Wie pani, to jest przywilej tego 'późniejszego wieku'.

To chyba jest dobre w każdym wieku, choć niewielu to potrafi.

Tak, chociaż nie zawsze człowiek to umie, bo jest zmanipulowany tym szumem informacyjnym. Wszystko wchodzi odbiorcy do głowy i w pewnym momencie przestaje odróżniać, co jest ważne, a co nieważne. Ja już mam tę umiejętność - chyba nienajgorszą - żeby odróżniać ziarno od plew.

No właśnie - szum informacyjny potrafi czasem otumanić do tego stopnia, że trudno odróżnić ważne od nieważnego, jak Pan sobie z tym radzi?

Najważniejsze jest, żeby mieć jakieś ukochane lektury, bo tam jest najwięcej wiedzy i najwięcej inspiracji. Jeśli patrzy się tylko w media, w obrazki, to po prostu będzie się niewolnikiem. Niewolnikiem cudzych myśli. Nie ma wówczas własnego życia wewnętrznego, ono się kurczy. Człowiek staje się tylko takim popychadłem i marionetką obrazkowej rzeczywistości.

Dziękuję za rozmowę.