Tak to jest, jeżeli nie potrafi się odpowiednio szybko zrozumieć ducha epoki i zawczasu wybić politycznym przeciwnikom ich zgodne z nim argumenty.

Stołeczna struktura Platformy Obywatelskiej uznała, że Rada Warszawy powinna odwołać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego od zarządzenia wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery w sprawie dokonanej przez niego kilka dni temu zmiany patronów ulic. Najbardziej drażni ich przemianowanie alei Armii Ludowej na Lecha Kaczyńskiego i ulicy Dąbrowszczaków na Borisa Sawinkowa.

Na tym jednak nie koniec, ponieważ lider warszawskich radnych PO Jarosław Szostakowski będzie przekonywał swój klub, żeby na kolejnych sesjach podobnie postąpili w przypadku pozostałych ulic.

A przecież wystarczyło - mając przewagę głosów w Radzie Warszawy - przyjąć dużo wcześniej uchwałę o zmianach patronów ulic, placów, mostów oraz innych instytucji publicznych podległych samorządowi i w ten sposób uniemożliwić przedstawicielowi rządu wkroczenie do akcji na mocy ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. Stołeczni radni mieli czas aż do 2 września br., aby zastanowić się nad nowymi nazwami 943 ulic, które - jako podlegające ustawie - wskazał Instytut Pamięci Narodowej, nie licząc innych wymienionych wyżej miejsc w przestrzeni publicznej.

Teraz, kiedy wojewoda mazowiecki wykonał swój obowiązek, rozległ się w szeregach Platformy wielki lament i zaczęto zastanawiać się, jak anulować jego decyzję. Stołeczni radni PO zapowiadają więc, że gdyby WSA, a później, po ewentualnym odwołaniu, także Naczelny Sąd Administracyjny nie przychyliły się do ich argumentacji, podejmą starania, aby patrona alei Armii Ludowej zmienił nie Lech Kaczyński, ale zmarły dwa lata temu Władysław Bartoszewski.

Stanowisko warszawskiej Platformy Obywatelskiej wyśmiewają publicyści i internauci wypominając jej radnym, że obudzili się o wiele za późno. Takie zaniedbania są zaś w polityce natychmiast bezlitośnie wykorzystywane, z czym mamy właśnie do czynienia w przypadku zmian patronów stołecznych ulic.

Jerzy Bukowski