Wprawdzie Mateusz Kijowski stoi jeszcze na czele Komitetu Obrony Demokracji, ale z powodu kłopotów w jakie popadł jego pozycja jest niepewne i trwają już dyskusje, kto mógłby go zastąpić.

Padają różne propozycje, najczęściej wymieniani są jego zastępca oraz główny protagonista Radosław Szumełda oraz Władysław Frasyniuk.

Ja mam lepszego kandydata: pułkownika Adama Mazgułę. To człowiek szczerze oddany Komitetowi, skupiający w sobie wszystkie cechy, jakimi powinien charakteryzować się jego lider: nienawidzi Prawa i Sprawiedliwości, żywi głęboką pogardę dla Jarosława Kaczyńskiego, jest „sierotą po PRL” oraz zwolennikiem tego, „żeby było tak jak było”, czyli powrotu do czasów rządów koalicji Platformy Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym, uważa stan wojenny za dobrodziejstwo dla Polski, a generała Wojciecha Jaruzelskiego za narodowego bohatera, sprzeciwia się dezubekizacji i dekomunizacji, walczy z Kościołem obrażając jego hierarchów, lekceważy narodowe imponderabilia.

Czy KOD mógłby sobie wymarzyć lepszego następcę Mateusza Kijowskiego?

                                                                                                                                 Jerzy Bukowski