W wieku 79 lat zmarł w Krakowie znany poeta i autor tekstów do wielu piosenek Leszek Aleksander Moczulski.

Urodził się w Suwałkach, od 1956 roku na stałe związał zaś swój los z podwawelskim grodem, w którym ukończył filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim i zadebiutował jako poeta w „Dzienniku Polskim”, bo - jak kiedyś powiedział - „Kraków jest idealnym miejscem dla poetów, malarzy i muzyków”. Publikował w „Tygodniku Powszechnym” i w „Gościu Niedzielnym”, wydał kilka tomików poetyckich (m.in. „70 widoków w drodze do Wenecji”, „Dziękczynienie po Komunii Świętej”) oraz kilkanaście książek dla dzieci przetłumaczonych na wiele języków, napisał też teksty do oratoriów Jana Kantego Pawluśkiewicza „Nieszpory ludźmierskie” i „Przez tę ziemię przeszedł Pan”.

Był aktywnym działaczem ruchu kultury studenckiej, m.in. współzałożycielem Teatru STU i redaktorem tygodnika „Student”. Aktywnie działał w opiekującej się osobami niepełnosprawnymi katolickiej wspólnocie „Wiara i Światło”.

- Był związany z Nową Falą i grupą Teraz. Znałem go wiele lat. Był przyjacielem moim, całej naszej grupy. Wiernie nam towarzyszył, my jemu. Podziwialiśmy jego teksty. On dużo zrobił, wiele po nim zostanie -  wspominał go w rozmowie z Radiem Kraków przyjaciel Adam Zagajewski.

Wielu słuchaczy piosenek Skaldów („Cała jesteś w skowronkach”, „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokocha”, „Medytacje wiejskiego listonosza”), czy Marka Grechuty („Korowód”, „Magia obłoków”) z pewnością nie wie, że autorem tekstów do nich był właśnie L.A. Moczulski.

A oto jak opowiedział Wacławowi Krupińskiemu, autorowi tekstu o nim pt. „Cały w muzyce”, o genezie swojej chyba najsłynniejszej frazy poetyckiej: „Cała jesteś w skowronkach”, która stała się kanwą superprzeboju Skaldów i przeszła do języka potocznego jako synonim bycia radosnym, szczęśliwym. Wiersz powstał w 1968 roku, kiedy jechał pociągiem z Krakowa do Warszawy po żonę, która miała przylecieć samolotem z Paryża.

„Siedząc w wagonie restauracyjnym przy kawie, pomyślałem, że ona gdzieś tam wysoko nad chmurami, w samolocie... A potem on będzie zniżał lot, jak te skowronki, których chmary zapamiętałem z dzieciństwa znad Czarnej Hańczy, dokąd zabierał mnie dziadek. To on w czasie wakacji odsłaniał mi świat przyrody, ukazywał jej urodę. Skowronki pozostały jednym z najsilniejszych przeżyć, fascynowały mnie przez całe dzieciństwo, mogłem patrzeć na nie godzinami. I tak zapisywałem na serwetce: <One stoją w powietrzu, /wysoko nad chmurami, /one spadają z nieba, /z wiatrami, z obłokami>. A gdy dopisałem linijki <śpiewają twoje włosy, śpiewa twoja sukienka i pantofelek>, i słowa <cała jesteś w skowronkach> poczułem taką radość, że aż chciałem uściskać jakiegoś nieznanego mi, siedzącego naprzeciwko młodego człowieka. Chyba się wystraszył, bo odszedł pospiesznie.” Wiersz „porwał” Andrzej Zieliński i już wkrótce była gotowa piosenka, która dała tytuł wydanej w 1969 roku płycie Skaldów.

Jerzy Bukowski