Jestem oburzony, że wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego doktor Jarosław Gowin nie zajął jeszcze pryncypialnego stanowiska w sprawie wyboru na dziekana Wydziału Prawa, Zarządzania i Administracji Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach komunistycznego dygnitarza profesora Jerzego Jaskierni, który był wierny poprzedniemu ustrojowi aż do jego końca.

Być może szefa wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy Porozumienia bardziej interesowało w tym czasie polityczne łowiectwo, czyli kaperowanie do swojej partii dotychczasowego posła Polskiego Stronnictwa Ludowego Mieczysława Baszki.

Czyżby biegły w etyce dr Gowin stawiał partyjny interes ponad skandal, jaki wydarzył się w Kielcach? A przecież tyle razy tak pięknie mówił o potrzebie zdekomunizowania wciąż przesiąkniętego duchem PRL środowiska akademickiego.

Rozumiem, że wybór prof. Jaskierni został dokonany zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym i minister nie ma tu wiele do powiedzenia, ale wyrażenie jednoznacznej opinii w takiej sytuacji powinno być jego moralnym oraz politycznym obowiązkiem.

Jerzy Bukowski