Luiza Dołęgowska, fronda.pl: W Gdańsku, w 36 rocznicę stanu wojennego 13.12.2017 polska policja uniemożliwiła kibicom Lechii Gdańsk pokazanie historycznej, patriotycznej oprawy rocznicowej meczu, tym samym przyczyniła się, jak za komuny, aby nie można było oddać hołdu ofiarom stanu wojennego.  Dlaczego policja w Gdańsku tak robi, czy działa na zlecenie prezydenta Gdańska i czy było to działanie godzące w uczucia patriotyczne gdańszczan?

Andrzej Jaworski, były poseł na Sejm, działacz społeczny (PiS):  Na podstawie maili, które dostałem i telefonów od kibiców, organizacji kibicowskich ale także osób, które na ten mecz poszły - a był on przez kilka tygodni zapowiadany jako swoista lekcja historii, były ulotki na ten temat, było zachęcanie do wzięcia udziału i pokazania jednoznacznej oceny stanu wojennego - dowiedziałem się, co zaszło. Te osoby w pewien sposób naturalnie - dlatego, że prowadzę cały czas działalność społeczną, pomagam różnym organizacjom i osobom - zwróciły się do mnie o pomoc i nie mogłem nie zareagować dlatego, że sytuacja jest dla mnie bardzo jednoznaczna. Transparent, który jest transparentem mocnym ale również bardzo jednoznacznym, ale który nikogo nie obraża a pokazuje fakt, który miał miejsce - został zablokowany. Nie można go było powiesić w dniu, w którym właśnie powinien zawisnąć i powinien być pokazany.

Mówimy o transparencie z napisem ,,Precz z komuną - 13 XII 1981 dniem zdrady narodu - pamiętamy!''

Tak jest, dokładnie. Ja jestem chyba jedną z najmłodszych osób, które mają status pokrzywdzonego w IPN i pamiętam doskonale, mimo młodego wieku, co się wtedy działo. Pamiętam szykanowania koleżanek, które miały po kilkanaście lat, pamiętam jak przewodniczący Komitetu Wojewódzkiego straszył mnie, że nie zdam matury za to, że śmiałem rozdawać ulotki. Pamiętam wieszanie plakatów z wizerunkiem generała Jaruzelskiego ''poszukiwany żywy lub martwy - nagroda 1 mln dolarów''- na Twitterze też zamieściłem ten historyczny plakat, nawiązujący stylem do listów gończych z westernów. Dla mnie jest to sprawa jednoznaczna i dzisiaj, kiedy policja blokuje tego typu działania, to trzeba zadać pytanie, dlaczego policja to robi, na czyje żądanie?

Nie znam odpowiedzi - czy wystąpił o to prezydent miasta Gdańska, czy władze klubu czy też była jakaś inna decyzja? Ktoś musi na to pytanie odpowiedzieć, bo tego chcą kibice, tego chcą gdańszczanie. Ktoś się musi przyznać, dlaczego taka decyzja została podjęta.

Czy jest prawdopodobne, że pan prezydent Gdańska Paweł Adamowicz miał wpływ na struktury policyjne, aby zablokowały oprawę patriotyczną poświęconą rocznicy ogłoszenia stanu wojennego?

Jeżeli obserwujemy historycznie to, co się w Gdańsku dzieje, ten gdański układ, o którym przypomnę nie chwaląc się - jako pierwszy powiedziałem publicznie, dzisiaj nazywany przez dziennikarzy ''małą Sycylią'', jeżeli przypomnimy sobie zeznania różnych osób z Gdańska przed komisją Amber Gold, to różne myśli przychodzą nam do głowy. Natomiast jest Komendant Wojewódzki policji, jest Komendant Krajowy i oni powinni na to pytanie odpowiedzieć.

Media obiegła interesująca wiadomość - pracownik gdańskiego Urzędu Skarbowego Jolanta G. zajmowała się darowiznami, jakie miały otrzymać dwie córki prezydenta Gdańska od dziadków jego  żony - a była to kwota 500 tys. zł. Podobno był to prezent, bo dziadkowie ''…żyli bardzo oszczędnie; poza tym babcia prowadziła usługi krawieckie dla elity, a dziadek przywiózł walizkę z pieniędzmi, wracając po wojnie z Niemiec…'' Jednak skarbówka nie uwierzyła w te tłumaczenia.

Od dawna już - pani pewnie tego nie pamięta – ale ja Gdańskiem bardzo mocno żyję, kiedy po raz pierwszy usłyszałem wypowiedzi prezydenta miasta Gdańska na temat liczby mieszkań, które zgromadził i środków, które miały posłużyć do ich zakupu, okazało się, że nie tylko może to wzbudzić  wręcz poczucie zażenowania, że nasze służby czy nasi obywatele są w ten sposób traktowani jak idioci. Służby pozwalają, żeby do takiego określania i traktowania obywateli doprowadzać. W związku z tym wyjaśnienia, które podały w powyższej sprawie, są to wyjaśnienia piarowskie, przygotowane przez kancelarie, które pomagają tamtej stronie i tak należy do tego pochodzić.

Można by zapytać, idąc w sukurs tym opowieściom, kim był dziadek żony pana prezydenta, skoro przywiózł z Niemiec walizkę pieniędzy?

Nie było pewnie żadnej walizki z Niemiec, ja po prostu w to nie wierzę. Myślę, że nawet najbogatsi ludzie, szejkowie byliby zdumieni, gdyby usłyszeli, że dziadkowie  jednego z prezydentów miast potrafią swoim wnukom ofiarować pół miliona złotych w dniu urodzin.

Dziękuję za rozmowę