Na stronie lewicowego portalu „Krytyka Polityczna” ukazał się felieton „Dlaczego nie płakałem po Notre Dame?” autorstwa Jasia Kapeli. Zdaniem lewicowego publicysty „lewica ma całą masę powodów, żeby nie szanować katedr” i nie ma powodów by „wydawać miliony na odbudowywanie Notre Dame, skoro jest tyle znacznie bardziej (nomen omen) palących potrzeb”.

Jak wspomina Jaś Kapela, na wieść o pożarze katedry włączył laptop i na widok płonącej katedry wybuchnął śmiechem. Lewicowy publicysta śmiał się z płonącej katedry, bo „w płomieniach stał symbol władzy, przemocy i ucisku […] kapitalistyczny fetysz”.

Radość z pożaru katedry, którą odczuwał lewicowy publicysta, wynikała też z tego, że w katedrze były relikwie i jak pisze Jaś Kapela - „Chyba nie muszę wyjaśniać, co lewica myśli o relikwiach. Chyba nie muszę też tutaj powtarzać wszystkiego, co lewica ma do zarzucenia Kościołowi katolickiemu”.

Pisząc o pożarze katedry, lewicowy publicysta stwierdził „radość, że płonie symbol władzy. [...] Kościół nie stanie się przez to biedniejszy. A może nawet wręcz przeciwnie – już zyskał setki milionów euro na odbudowę i utrwalanie swojej symbolicznej władzy. Mniejsza z tym, że katedra Notre Dame formalnie należy do państwa – to ciągle symbol Kościoła, do którego mam stosunek raczej negatywny”.

Według lewicowego publicysty „Ostatecznie można by z Notre Dame zrobić masę pożytecznych rzeczy. Na przykład przerobić na dyskotekę. Niestety katedra jest nie tylko katedrą, ale również zabytkiem i mekką przemysłu turystycznego, więc póki będzie istnieć kapitalistyczna turystyka, będzie opłacało się zachować jej funkcje. Czy muszę tłumaczyć, co lewica myśli o masowym przemyśle turystycznym, który nie tylko generuje masę emisji CO2, ale równocześnie prowadzi do skomercjalizowania i zadeptania każdego pięknego miejsca na ziemi? Oczywiście też lubię podróże i być może istnieje coś takiego jak odpowiedzialna turystyka, ale nie zmienia to faktu, że jestem jak najgorszego zdania o przemyśle turystycznym w kapitalizmie, którego symbolem – tak się składa – również jest katedra Notre Dame”.

W opinii lewicowego publicysty były też minusy pożaru katedry - „płonąca katedra powoduje wzrost emisji CO2, a jednocześnie stratę dla kultury. Dzięki jej istnieniu możemy podziwiać ten piękny symbol ucisku i mieć dużo refleksji na temat losów przemocy w historii Europy oraz marzeń, że w przyszłości może być (już jest) lepiej”.

Zdaniem lewicowego publicysty „Kościół katolicki ciągle prześladuje osoby LGBTQIA, wspiera patriarchat, ukrywa pedofilów i święci ubojnie. Oczywiście nie wierzę, że pożar to kara za grzechy. Gdyby jakiś bóg istniał, to już dawno rozgromiłby ogniem instytucję, która tak daleka jest od wypełniania przykazania miłości. Na to oczywiście nie możemy liczyć, ale spontaniczny pożar to zawsze jakaś symboliczna namiastka piekielnego ognia, do którego powinni trafić liczni kapłani za utrwalanie tego systemu przemocy”.

Jaś Kapela uważa, że „śmianie się z płonącej katedry Notre Dame jest nawet bardziej niewinne, bo – powtarzam – nikomu nie stała się krzywda”. W opinii lewicowego publicysty „budowa każdej nowej kopalni czy elektrowni węglowej powinna nas bardziej niepokoić niż pożar katedr, które będą płonąć coraz częściej, o ile w ciągu najbliższych jedenastu lat nie zredukujemy dramatycznie poziomu emisji CO2”.

W swoim felietonie lewicowy publicysta zaapelował - „katedra niech pozostanie ruiną, symbolem władzy i przemocy, której musimy się wyrzec, jeśli chcemy przetrwać”.

Czytając opinie Jasia Kapeli zaczepem się zastanawiać czy palenie skazanych przez Inkwizycje czarownic i innych sług diabła na stosach (dokonywane przez władze cywilne) przyczyniło się do globalnego ocieplenia? Jeżeli tak to warto było. Tekst Jasia Kapeli jest wodą na młyn tych, którzy twierdzą, że za tym całym lewicowym ateizmem, który kolportowany jest dla prostych ludzi, czają się czciciele szatana i sam upadły anioł – i tak dzięki felietonom ateisty weganina uświadamiamy sobie duchowy wymiar polityki jako odwiecznej walki szatana z rodzajem ludzkim, odwiecznej nienawiści upadłych aniołów do ludzi.

Jan Bodakowski