Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński był gościem programu "Gość Wiadomości" w TVP Info, gdzie mówił o reformie sądownictwa, ale także o swojej wczorajszej ostrej wypowiedzi w Sejmie. 

Wczoraj podczas sejmowej dyskusji nad reformą sądownictwa Kaczyński wyszedł na mównicę i wygłosił ostre słowa pod adresem opozycji. Było to po wystąpieniu Borysa Budki z PO, który argumentował, że ś.p. Lech Kaczyński nie zgadzałby się na reformę wymiaru sprawiedliwości w wersji postulowanej przez PiS. 

"Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich zdradzieckich mord nazwiskiem mojego ś.p. brata. Niszczyliście go! Zamordowaliście go! Jesteście kanaliami!" - grzmiał z mównicy Kaczyński w odpowiedzi na wystąpienie Budki.

W wywiadzie dla TVP Info odniósł się do swojej wczorajszej wypowiedzi: 

"Od lat spokojnie wysłuchuję nieustannych ataków, często prześmiewczych, ale gdy zaczęto atakować nazwisko mojego brata, miara została przekroczona. Powiedziałem sobie parę tygodni temu, że jeżeli nazwisko mojego brata będzie dalej wykorzystywane, będę interweniował. Jego nazwisko było bowiem wykorzystywane przez ludzi, którzy za jego życia bardzo go atakowali. Jest wykorzystywane przez formację, która moralnie, podkreślam - moralnie, odpowiada za jego śmierć" - stwierdził. 

Jak wyjaśniał kwestię "odpowiedzialności moralnej" za śmierć Lecha Kaczyńskiego: 

"Mój brat nie zginąłby, gdyby był otoczony szacunkiem, jaki należy się prezydentowi RP. Prezydenta można krytykować, ale nie można stosować wobec niego tego, co później określono jako przemysł pogardy. A robiono to systematycznie i cynicznie. Nie wiem, jakie były przyczyny katastrofy smoleńskiej, ta kwestia jest ciągle wyjaśniana, ale jestem przekonany, że gdyby stosunek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego był normalny, prezydent i premier razem polecieliby na te uroczystości i do tragedii by nie doszło".

Jak dodawał: 

"O moralnej odpowiedzialności za katastofę smoleńską mówiłem już kilka lat temu. Wczoraj powiedziałem to rzeczywiście w ostrych słowach. Gdyby nie krzyk na sali, pewnie zostałoby to sformułowane inaczej, ale sens byłby ten sam. Nie można przekraczać pewnych granic i sądzę, że każdy normalny człowiek, reagowałby w ten sposób. Nie miałem innego wyjścia, to był imperatyw moralny. Uważam, że uczyniłem dobrze, a to co robi druga strona próbująca przedstawić się jako ofiara, to szczyt hipokryzji".

Kaczyński był też pytany o ostrą krytykę reformy sądownictwa ze strony opozycji: 

"To jest próba przeciwstawiania sie temu, co chcemy w tej chwili przeprowadzić, czyli bezwzględnie potrzebnej reformie sądownictwa. Ona jest potrzebna po to, aby w Polsce była sprawiedliwość, by nie było uprzywilejowanych" - powiedział. 

Jak dodał, obecnie opozycja ma poczucie bezkarności: 

"Dziś opozycja zapowiada, że będzie łamała prawo, łamie prawo. Wspiera tych, którzy dziesiątego dnia każdego miesiąca atakują naszą demonstrację, nasz pochód żałobny. Opozycja ma poczucie bezkarności, ci ludzie mają przekonanie, że mogą prawo łamać i nic im się nie stanie".

Jak dodał, obecnie w Polsce istnieje "sfera przywilejów" dla niektórych przestępców: 

"W Polsce jest sfera przywilejów, dla tych którzy dopuszczają się bardzo ciężkich przestępstw".

Stwierdził, że protestujący wobec reformy sądów, to ludzie, którzy chcą, by nic się nie zmieniło: 

"Wynika to z tego, że oni chcą, żeby było, jak było. Dotąd można było skazać kobietę, która zapomniała zapłacić za wafelek w sklepie, bo kiedyś miała miejsce taka sytuacja, a jednocześnie zwalniało się przestępców, ludzi z mafii. Takich przywilejów nie może być".

Jak dodał: 

"Sądy są silne wobec słabych i słabe wobec silnych. Społeczeństwo to dostrzega. Nie da się przebudować naszego społeczeństwa i państwa bez radykalnej zmiany w sądach. Kto się temu przeciwstawia, jest człowiekiem spod znaku "żeby było tak, jak było"".

Pytany, czy jest pewien, czy reformę uda się przeprowadzić, odparł: 

"Jestem przekonany, że wśród ciężkiej walki i obstrukcji uda się to przeprowadzić. Jestem pełen wiary, że pan prezydent podpiszę tę ustawę".

Jednocześnie stwierdził, że nie wiedział o zamiarach prezydenta co do poprawek i decyzja Andrzeja Dudy była dla PiS zaskoczeniem: 

"Nie ukrywam, że byłem tym zaskoczony, ale prezydent ma prawo do wnoszenia poprawek i my to szanujemy. Przyjęliśmy jego propozycje. Wszystko zostało wprowadzone".

Pytany o wpływ decyzji Dudy na relacje z prezydentem krótko odparł, że prezydent ma prawo do własnych inicjatyw, a współpraca z nim jest konieczna do wprowadzania reform. 

Kaczyński odniósł się też do słów wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, który groził sankcjami wobec Polski w związku z reformą sądownictwa. 

"Proszę pamiętać, że aby sankcje zaczęły obowiązywać, muszą zgodzić się na to wszystkie państwa UE. Jestem jednak przekonany, że sprawy, którymi się zajmujemy, należą do kompetencji naszego państwa. Mamy tu więc do czynienia z nadużyciem" - stwierdził. 

Jak dodawał:

"Wiele sił zainteresowanych jest tym, aby Polskę dalej wykorzystywać i eksplotować. A do tego oczywiście potrzebne są sądy".

przk/TVP Info