Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: W maju 2019 r. odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, które rozpoczną potrójną wyborczą serię. Wyniki są trudne do przewidzenia, bo wahadło wyborcze zależy od wielu kwestii. Jakie sprawy powinny być teraz najważniejsze dla Zjednoczonej Prawicy oraz Prawa i Sprawiedliwości?

Janusz Szewczak, poseł PiS, wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych: Na pewno najważniejsze jest dokończenie tych reform, które zostały podjęte - czyli reformy wymiaru sprawiedliwości i sądownictwa. Bardzo istotne jest nowe podejście do kwestii wynagrodzeń w Polsce, zwłaszcza w sferze budżetowej.

Czyli po prostu chodzi o podwyżki?

Oczywiście, chodzi o wzrost wynagrodzeń, który tym roku szacowany jest na 7 proc, a w przyszłym roku budżetowym na poziomie 6 proc., więc nie sądzę, że będzie to satysfakcjonujące dla pracowników w Polsce. Tym bardziej, że NSZZ ,,Solidarność'' zapowiada, iż będzie się stanowczo domagać tych podwyżek dla sfery budżetowej. Te najsilniejsze grupy zawodowe te podwyżki już sobie wywalczyły, albo będą o nie walczyć.

A więc policja, straż graniczna, straż pożarna…

Ale i służby skarbowe, nauczyciele, pielęgniarki. Druga kwestia to jest w ogóle koncepcja pewnej wizji polskiego państwa i rozwoju gospodarczego. Bo oczywiście mamy te elementy w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Morawieckiego - czyli elektromobilność, innowacyjność gospodarki, nowe technologie, ale wydaje się, że trzeba znaleźć również niszowe sektory czy branże, w których możemy być bardzo dobrzy, a te branże mogą stać się dość szybko rentowne. Nie wymagają one wielkich, długotrwałych nakładów inwestycyjnych, które są niezbędne w branży energetycznej, elektrowniach czy kopalniach, jak i przy poszukiwaniu i wydobyciu gazu.

Jakie to branże?

Chodzi o szybko rentujące przedsiębiorstwa i myślę, że tu powinniśmy postawić na ich budowę w dwóch sektorach i na wydatki inwestycyjne, które szybko się zwrócą. Pierwszy z nich to sektor produkcji leków a więc przemysł farmaceutyczny. Znowu trzeba postawić polski przemysł farmaceutyczny na nogi. Przecież byliśmy kiedyś potęgą w produkcji i eksporcie leków, a dzisiaj sprowadzamy leki m. in. z Indii.

Jak wygląda sytuacja polskich firm produkujących leki?

Właściwie poza dwiema niedużymi polskimi firmami prywatnymi, wszystkie Polfy zostały wyprzedane przez neoliberałów w ręce kapitału zagranicznego. Gdyby - nie daj Boże - doszło do pogłębienia się konfliktu na Ukrainie lub też jakiejś większej epidemii, powiedzmy na terenach wschodnich - to nie byliśmy w stanie szybko w pełni zabezpieczyć wszystkich potrzeb lekowych, no bo w dużej mierze to jest import… Nie mówiąc już o tym, że Wojsko Polskie powinno być w znacznie większym stopniu zabezpieczone w leki, niż to ma miejsce obecnie. W leki dostępne w kraju - dodajmy - czyli te, których dostępność jest niezależna od różnych zewnętrznych czynników i zagranicznych firm.

A ta druga branża, która rokuje szybki rozwój i rentowność?

Druga branża, która jest też moim zdaniem niezbędna dla rozwoju- wcześniej czy później, jeśli polskie rolnictwo ma być dochodowe i ma konkurować oraz sprzedawać to, co wyprodukuje - powinna opierać się na budowie przetwórni, hurtowni, zamrażalni i chłodni- czyli rodzimych, polskich gigantów, które będą w stanie zakontraktować praktycznie wszystko co się wyprodukuje i wyhoduje. Nie może być tak, by te owoce wyrzucać.

Owoce i warzywa zza granicy, spoza UE często nie spełniają wymaganych norm, ale są tańsze i są wwożone do Polski nielegalnie, m. in. z Ukrainy - to chyba ważny powód strat Polski?

Mieliśmy przykłady, że nawet gdy polskie państwo, ministerstwo rolnictwa, chciało pokryć finansowo, opłacić zakup od rolników jabłek czy innych owoców, duże firmy przetwórcze będące w rękach kapitału zagranicznego odmawiały i nie chciały ich przyjmować, nawet pomimo tego, że polskie państwo chciało im zapłacić.

Czyli te firmy utworzyły pewnego rodzaju kartel, oporny na jakiekolwiek argumenty?

Absolutnie… nawet na finansowe.

Czyli podsumowując: pierwsza kwestia to wynagrodzenia - one muszą być satysfakcjonujące dla Polaków i pomijając to, że apetyty rosną w miarę jedzenia, to będzie też wielka konkurencja i wojna o ręce do pracy, głównie w Europie. Musimy zrobić wszystko, żeby ściągnąć Polaków i ze wschodu i z zachodu. To jest kilka milionów rodaków do zachęcenia do powrotu do Polski. Oczywiście oprócz godziwych płac, ci ludzie muszą mieć tutaj w miarę niedrogie mieszkania na wynajem. Jest rzeczą fundamentalną przyspieszenie programu Mieszkanie Plus i jak i wszelkie formy udostępniania mieszkań dla Polaków, którzy chcieliby wracać z zagranicy.

A jak powinniśmy odnosić się do stałej krytyki ze strony Unii Europejskiej?

Słyszymy zapewnienia o tym, że Polska jest od zawsze w Europie, że Polska ma aspiracje europejskie, również co do współdecydowania o ważnych sprawach - to jest oczywiste. A więc moim zdaniem czas postawić stanowczo tamę wszelkiemu ,,grillowaniu'' Polski ze strony Timmermansa czy Verhofstadta i wszelkich tego typu kacyków - eurobiurokratów, którzy dla własnych celów politycznych wykorzystują tę nagonkę, łamiąc przy tym wszelkie traktatowe podstawy UE. Czas najwyższy, by pogonić tych wrogów Polski w Brukseli i domagać się rygorystycznie równego traktowania.

Ustępstwa i bycie spolegliwym jak widać nie doprowadziły do niczego dobrego.

Nie wolno ustępować, bo wszelkie formy ustępstw, czy pewnej elastyczności albo otwartości są tam traktowane wyłącznie jako oznaka słabości polskiego państwa, a nie jako pewna chęć lojalności czy współpracy. To jest dokładnie odwrotnie tłumaczone, czyli tak jak w starym przysłowiu - ,,na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą '' - świetnie oddawana jest nasza rzeczywistość.

Czy PiS będzie zabiegał o głosy wyborców o poglądach konserwatywnych, czy też będzie kontynuował marsz w stronę ,,centrum'' licząc na obłaskawienie wyborcy niezdeklarowanego politycznie, mniej ideowego?

Moim zdaniem wiarygodność jest podstawą sukcesu wyborczego - czyli dotrzymywanie słowa, konsekwentna realizacja własnego programu, a nie kluczenie czy gwałtowne zmiany kursu. Tak naprawdę ,,centrum'' w Polsce stanowią ci, którzy przeważnie w ogóle nie głosują, czyli nie chodzą na wybory, albo ewentualnie głosują po prostu na tych, którzy mają największe szanse na zwycięstwo - bo tych też można zaliczyć do centrum. W tej sytuacji trzeba pokazać, że zasady i pryncypia są ważne. Ale przede wszystkim, moim zdaniem, żeby wygrać te wybory to nie tylko trzeba być wiarygodnym i skutecznym w sensie rozpoznawania zagrożeń, przedstawiania propozycji programowych, ale trzeba przede wszystkim budować własne media i własny kształt emocji społecznych, własne kanały przekazu.

No właśnie - chciałam zapytać o tworzenie polskich mediów, co w tej sprawie się dzieje?

Skoro nie wszystko się da wykupić 10 razy drożej (przeważnie), w ramach repolonizacji, to trzeba budować być może od podstaw i stworzyć jakiś państwowy, znaczący koncern medialny. Myślę, że to jest rzecz niezbędna, żeby wygrać każde wybory. Im wcześniej rozpocznie się ta realizacja - tym lepiej. Oczywiście to nie jest tak, że nie będzie krzyku, no bo to jest ,,kokosowy'' interes, i zdominowany kompletnie przez koncerny zagraniczne, a zwłaszcza niemieckie wydawnictwa, które tu kreują antyrządowe politykę, i w lwiej części zajmują się atakowaniem, szkodzeniem polskiemu, demokratycznie i legalnie wybranemu rządowi i Polsce. Ataki na polskie państwo, na polskie instytucje, na polskie tradycje - na chrześcijańskie tradycje, na katolicyzm i na polski patriotyzm występują u nas na niewyobrażalną skalę, jak w żadnym innym cywilizowanym kraju.

Media z obcym kapitałem stale ośmieszają PiS i Zjednoczoną Prawicę, a oprócz tego wytaczają sprawy sądowe polskim dziennikarzom za mówienie o faktach. Tymczasem politycy prawej strony często są obecni w tych mediach jako goście. Czy to jest dobra taktyka?

W tych atakach na rządzących absolutnie brylują koncerny niemieckie, TVN oraz ,,Gazeta Wyborcza'', które kreują w Polsce swoją politykę na zasadzie ,,dziel i rządź'' i na zasadzie robienia ,,szpagatu na dwunastnicy'' - żeby tylko przywrócić rządy Platformy Obywatelskiej - takiej ewidentnej dziś Targowicy.

Warunek sine qua non zwycięstwa to budowanie nie tylko formy przekazu tych przecież sensownych rozwiązań społecznych i gospodarczych, finansowych i budżetowych. To są najlepsze 3 lata z 30 lat - pod względem wskaźników gospodarczych i makroekonomicznych - z likwidacją bezrobocia, rosnącym eksportem, malejącym deficytem i malejącym długiem publicznym.

Ale bez silniejszych polskich mediów ten przekaz jest osłabiany i ośmieszany przez potężniejsze obce służby medialne. Energia pozytywna wypala się na dementowaniu kłamstw i przeinaczeń.

Na pewno tak jest. Oczywiście rzeczą ważną to, kto i jak potrafi przekazać umiejętnie te treści, to nie jest bez znaczenia, czyli to musi być niezwykle sprawna medialnie i intelektualnie ekipa, bo jest się czym pochwalić. Natomiast ta goebbelsowska propaganda totalnej opozycji i niemieckich mediów, TVN oraz GW podsuwa taki obraz, że gdyby ktoś nie znał prawdziwej sytuacji w Polsce, to pomyślałby, że to kraj w sytuacji gospodarczo gorszej od Wenezueli, a politycznie chyba gorszej niż Syria.

Ambasador USA w Polsce, pani Mosbacher zwierzyła się na Twitterze, że nie sądziła, iż jesteśmy takim nowoczesnym krajem, uważała nas za kraj rolniczy, w domyśle - zacofany. Może faworyzowana przez nią stacja tak nas pozycjonuje za granicą?

Podobną narrację przecież europoseł Platformy Obywatelskiej, pan J. Lewandowski, bardzo jednoznacznie swego czasu przedstawiał w Brukseli - że oczy Brukseli powinny być skierowane nie na Aleppo, tylko na Warszawę! To jest właśnie klasyka zdrady i wyrządzenie maksymalnych szkód Polsce. I mówi to człowiek odpowiedzialny za często skandaliczne afery prywatyzacyjne, za wyprzedaże najwartościowszego majątku narodowego za bezcen, często nawet za długi. I właśnie dzięki takim ludziom jak choćby Róża Thun czy Michał Boni, taki obraz Polski nadal jest tworzony.

Politycy partii rządzącej często bywają w mediach, które są bardzo negatywnie nastawione do rządu, jak np. TVN czy niemiecko-szwajcarski koncern RASP.

Moim prywatnym zdaniem absolutnie nie powinna noga przyzwoitego człowieka tam stanąć. Ja nigdy nie udzieliłem TVN czy TVN24 żadnego wywiadu i nie udzielę. Uważam, że to nie jest tak, że nie ma dzisiaj innych metod i źródeł dotarcia do społeczeństwa, do odbiorców, bo jest internet i są olbrzymie możliwości komunikacji - pod warunkiem, ma się coś wartościowego do powiedzenia, bez czekania na prowokatorskie pytania. Uważam, że uwiarygodnienie największych szkodników polskiego wizerunku to jest błędna koncepcja.

Dziękuję za rozmowę