Patrzę na okładkę sierpniowej „Polityki” Nr 33 i… jakbym to kiedyś widziała. Dwóch młodych mężczyzn. Jeden wysoki, rasowy blondyn w luźnej pozycji. Widać wysportowany, samo zdrowie. Na szyi swobodnie ułożony tęczowy szal. Żółta koszulka z liściem konopii na piersiach, ręce w kieszeniach. Patrzy wzrokiem otwartym, pewnym siebie, ale przyjaznym. Ten stan ducha podkreśla półuśmiech.

Obok skurczony, karłowaty pochylony mężczyzna w berecie z epoki PRL-u. Do za dużej zwisającej z cherlawych ramion marynarki przypięta Matka Boska Częstochowska w trzech rozmiarach, wizerunek Jana Pawła II i biało czerwona plakietka z napisem „Polska dla Polaków”. Z kieszonki zwisa różaniec. Prawa ręka pod marynarką na sercu. Wzrok ponury, przeszywający. To ilustracja do materiału „Od lewaka do katotaliba”. 

I przypominają mi się z historycznych rycin, plakatów, także filmów dwie inne postacie. Pięknego rasowego blondyna, np. śpiewającego w filmie „Kabaret” i  zgarbionego, brudnego człowieczka w chałacie z pejsami ze złym wyrazem twarzy. Takie zestawy można było spotkać w prasie ,na plakatach, w propagandowych filmach i wydawnictwach III Rzeszy. 

Mechanizm propagandowy ten sam. Wzbudzić pogardę do innego. Prostymi, podprogowymi technikami. Zdrowie i piękno fizyczne w kontrze do cherlawości i brzydoty. Gratuluję. 

Janina Jankowska/Salon24.pl