To, że Krystyna Janda źle czuje się w Polsce od kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość, wiemy wszyscy. Jednak w swoich wypowiedziach posuwa się coraz dalej. Tym razem przeraziły ją słowa Jarosława Kaczyńskiego na zakończenie miesięcznicy Smoleńskiej. Prezes PiS powiedział wówczas przed Pałacem Prezydenckim:
„Bądźcie pewni, że będziemy mieli taką Polskę, że nikt nam nie narzuci woli z zewnątrz, i nawet jeśli pozostaniemy w Europie sami, to pozostaniemy wyspą wolności i tolerancji, tego wszystkiego, co tak silnie było obecne w naszej historii”.
Odpowiedzią Jandy w Radio Zet było zacytowanie wiersza „Do Jarosława” Jarosława Marka Rymkiewicza, który traktuje najwidoczniej jako atak na siebie. Na cytowane strofy:
„Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei/ Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu”
Janda odpowiedziała:
„Ja się czuję, jakby ktoś mnie opluł w tej chwili. Ja nic nie ukradłam, ja kocham ten kraj, pracuję w nim od urodzenia. Zawsze się przyjaźnię ze światem, jestem nie tylko polską aktorką, ale gram i za granicą”.
Dodała też:
„Czuję się, jakby ktoś na mnie sr**ł cały czas!”.
Trudno wręcz skomentować wynurzenia Jandy. Czy są jeszcze granice, których aktorka nie jest w stanie przekroczyć? Wątpliwe. Całość do obejrzenia tutaj:
Pani Krystyna Janda o wierszu Marka Rymkiewicza "Do Jarosława Kaczyńskiego". Takie rzeczy tylko w #PopoludniezRadiemZET. pic.twitter.com/ViszGFC2VW
— Roman Osica (@RomanOsica) 11 września 2017
dam/radiozet.pl,Fronda.pl