Jan Pietrzak w rozmowie z portalem Onet.pl w mocnych słowach komentuje polską władzę, sprawę katastrofy smoleńskiej oraz konflikt zbrojny na Ukrainie. Trzeba przyznać, że robi to w sposób bardzo celny.

O Prezydencie Komorowskim i Premierze Tusku: "Oglądałem już gorszych od nich. Żyłem pod Hitlerem i Stalinem. Przez cały PRL - też łatwo nie było. Tusk i Komorowski to małe neptki w porównaniu do tamtych zbrodniarzy". I dodaje, że w Polsce "zbyt dużo jest kłamstwa i złodziejstwa. A rząd jest właściwie antypolski". Na dwód podaje przykład: "Smoleńsk. Postępowanie rządu było tu antynarodowe - rząd wykazał się poddaństwem i tchórzostwem wobec Putina. Stosunek rządu do katastrofy smoleńskiej to w ogóle jest hańba. Inne sprawy: odwlekanie wydobywania gazu z łupków i sabotaż z budową gazoportu. Takich przykładów jest mnóstwo. Ja nie przypisuję obecnej władzy dobrych intencji - oni szkodzą Polsce".

Pietrzak sądzi, że obecna władza nie boi się narazić Rosji i Putinowi: "Obecna władza ma koncepcję, żeby się nie narażać Ruskim i Niemcom. Uprawiają wazeliniarstwo i służalczość. Takie podejście jest jednak głupie i obecnie widać już jego krach - widzimy przecież, w jakim kierunku idzie Rosja. Ten kierunek jest straszny".

Według aktora Polska nie jest państwem w pełni suwerennym: "Żyjemy, na ile się da. Jeśli sobie wywalczymy trochę wolności - tak jak teraz - to jakoś żyjemy, lepiej niż w PRL-u. Natomiast suwerenność Polski nadal nie jest pełna". By Polska była suwerenna to "powinien zostać zniesiony zakaz na Kabaret pod Egidą. Satyra w naszym stylu jest wyrugowana. A bardzo by się przydała społeczeństwu. Ja jestem ze swoimi kolegami półlegalny - nawet w większym stopniu niż w PRL-u, bo wtedy obowiązywała tzw. kanalizacja: byłem obecny w pewnych kanałach, a w innych nie. A dziś? Tępią mnie wszędzie, gdzie mogą. Chwała Bogu jest Internet. Natomiast w sprawach większej wagi: rząd powinien być suwerenny i podejmować decyzje w interesie Polski. A nie jedynie swojej partii".

Na pytanie dlaczego Polacy nadal ufają PO, Pietrzak odpowiada: "Bo Platforma ma media do dyspozycji. Trzy wielkie telewizje rządzą umysłami większości Polaków. Jest też bardzo duża liczba osób, które są przypięte do obecnej władzy - nie bez kozery władza zatrudniła kilkaset tysięcy nowych urzędników. Ci ludzie są żelaznym elektoratem partii władzy. A także wszyscy złodzieje, którzy kradli przez siedem lat rządów Tuska - też będą go popierać".

Pietrzak wypowiedział się również o tęczy na Pl. Zbawiciela:"To podobno jakiś symbol, który może sobie stać, ale w wesołym miasteczku, a tymczasem stoi w środku miasta. W ogóle w stolicy w centrum znajdują się rzeczy przypadkowe - jak palma, kolorowe doniczki na Pl. Powstańców i miliony kołków, słupków, pachołków. W Wiedniu, Berlinie, Paryżu górują pomniki wielkich zwycięstw. Dlaczego nie w Polsce?"

Odnośnie katastrofy smoleńskiej, Jan Pietrzak mówi otwarcie: "Nikt mnie nie przekona, że to nie był zamach. A głównym dowodem na to, że doszło do zamachu, są cztery lata kłamstw Putina i Tuska. To jest dowód zbrodni. Gdyby chodziło o tragiczny wypadek, to inaczej by się wszystko odbywało. Rosjanie nie oddadzą nam wraku ani skrzynek - nie oddadzą ich nigdy, bo są zbrodniarzami. Ile lat trzeba było czekać, żeby przyznali się do Katynia? Kilkadziesiąt. W sprawie Smoleńska też warto czekać, by wydrzeć im tę prawdę". Na pytanie "Pana przekonanie, że Tusk i Putin kłamią ukrywając prawdę, to słaby dowód na zamach", Pietrzak odpowiada: "Ale ja nie jestem prokuratorem. Mówię o swoich intuicjach i poglądach. Dowodów proszę oczekiwać od Macieja Laska - urzędnika, który ma służyć Polakom, a plecie idiotyzmy o pancernej brzozie. Zresztą w sprawie Smoleńska jesteśmy otoczeni przez zdrajców, którzy nie chcą dopuścić do ujawnienia prawdy o 10 kwietnia 2010 r. A ja już tydzień po katastrofie - widząc, że Rosjanie łżą - mówiłem na YouTubie o drugim kłamstwie katyńskim. Kilka tygodni później napisałem Balladę Smoleńską, w której pada słowo "zbrodnia".

mod/Onet.pl