Tomasz Wandas, Fronda.pl: Z Galerii Sztuki XX i XXI Wieku w Muzeum Narodowym w Warszawie zniknęły w piątek dwie instalacje wideo autorstwa Natalii LL i Katarzyny Kozyry. Ich usunięcie nakazał nowy dyrektor prof. Jerzy Miziołek. Na wideo przedstawione były panie w sposób który może wywoływać erotyczne skojarzenia. Czy decyzja dyrektora muzeum była właściwa?  

Jan Pietrzak, polski  satyryk,  aktor, autor i wykonawca licznych piosenek, oficer rezerwy WP:  Tak, oczywiście decyzja dyrektora była właściwa – te dzieła nadają się do innego muzeum. 

To znaczy?

Te dzieła nadają się do muzeum pornografii, muzeum sztuki erotycznej, kamasutry. 

Wiemy o tym, że Muzeum Narodowe każdego dnia odwiedza wiele dzieci w wieku dwunastu, trzynastu lat. Dyrektor muzeum zwrócił stąd uwagę, że ekspozycja powinna być wywarzona, jednak po protestach przykrócił tą wystawę na tydzień. Czy tym samym nie okazał hipokryzji?

Raczej wystraszył się opinii publicznej, co zdarza się urzędnikom. Wolał uniknąć awantur i wycofał się z decyzji, jednak gdyby był odważniejszy, to moim zdaniem nie powinien się wycofywać – te dzieła nie są do Muzeum Narodowego.

Już dzień po tej decyzji dyrektora muzeum cała sieć, internet był pełny zdjęć aktorów z bananami w ustach, którzy chcieli tak okazać solidarność z artystką, czy tym samym doszło do kompromitacji części środowiska?

Nie cały internet, bez przesady – w internecie dzieją się różne rzeczy. Tutaj można mówić o pewnej sekcie ludzi, którzy kochają publicznie lizać banany. Nie sądzę by był to jakiś większy dramat poza nielicznymi, dziwnymi przypadkami. 

Aktorzy o prawicowych poglądach zwrócili uwagę, że w ich środowisku był pewien nacisk, jeśli ktoś nie wstawił do internetu zdjęcia z bananem w ustach – został nazywany PiSiorem. Jeli to prawda, to o czym by to świadczyło Pana zdaniem?

Poddać się takiemu terrorowi mogą wyłącznie półgłówki. To nie są rzeczy z których można robić wielkie akcje, protesty. Nie są to takie problemy, którymi warto się tak bardzo przejmować. Antyrządowe lizanie banana nie jest żadnym objawem bohaterstwa, bohaterstwo trzeba było okazywać w PRLu, bohaterstwo można okazywać ratując czyjeś życie, pomagając ludziom. Lizanie banana to nie bohaterstwo a artystyczna afera, która powinna zakończyć się tak szybko jak się zaczęła – nie warto się nią zajmować. Ci, którzy boją się tego rodzaju afer i dają się sprowokować, pokazują zupełny brak charakteru. 

"Właśnie dowiedziałem się po weekendzie, że ocenzurowałem jakieś banany w Muzeum Narodowym w Warszawie". "To taka sama prawda, jak to, że cenzurowałem sztukę w Teatrze Polskim we Wrocławiu, powołałem na dyrektora tegoż teatru pana Cezarego Morawskiego, finansowałem "Klątwę" i "Kler". Skąd takie czepianie się ministra kultur, który nie ma ze sprawą wiele wspólnego?

Mechanizm jest bardzo prosty: awanturujący się ludzie w ramach walki z rządem chcą przerzucić odpowiedzialność na ministra kultury, jest to jedna z tych rozrób, które ciągle robi totalna opozycja i środowiska związane z panią Kozłowską, panem Kramkiem. To grupa ludzi, która cały czas przeszkadzają, insynuują i na ogól robią głupstwa.

Czy tego typu akcje to skuteczna broń do walki z rządem?

Nie rozpatrywałbym tego w takich kategoriach, moim zdaniem jest to zbyt głupi incydent żeby rząd się w ogóle tym przejmował. Ci ludzie niech liżą sobie banany codziennie, mogą jeszcze załatwić sobie palmy i lizać je pod nimi. Wydarzenia artystyczne powinny istnieć, jedne z nich są mądre a drugie głupie, ci ludzie robią je na swój rachunek, nie mieszajmy do tego państwa, polityki. Jest to wygłup pewnego środowiska, jeżeli tak kochają anty-rządowo lizać publicznie banany, to nich to robią, jeśli tak wypełniają swoją lukę ideową, to ich sprawa. 

Dziękuję za rozmowę.