Portal Fronda.pl: Papież Franciszek znowu zaskakuje. Tym razem zaprasza na koncert do Watykanu kontrowersyjną artystkę Patti Smith. „Matka punk rocka”, jak bywa nazywana, odwołuje się w swojej twórczości do Biblii, ale przyznaje, że wiarę porzuciła jako nastolatka, bo ją ograniczała. Mówiła też, że „Jezus zmarł za grzechy, ale nie jej”. Smith już raz spotkała się z Franciszkiem – na Placu Świętego Piotra w kwietniu 2013. Mówiła, że Ojciec Święty zrobił na niej duże wrażenie. Być może papież odwzajemnił tę sympatię, zapraszając ją na koncert. Pojawiają się jednak głosy oburzonych katolików, którzy nazywają jej występ „bluźnierczym”. Pana bulwersuje to zaproszenie? Jest Pan zdziwiony inicjatywą papieża?

Jan Pietrzak: Szczerze mówiąc, na tym Bożym świecie, to mnie specjalnie nic już nie zdziwi, bo długo żyję i widziałem różne rzeczy. Nie mam pojęcia, jakie są relacje papieża z tą właśnie artystką. Nie wiemy tego, czy ją polubił, czy coś w jej twórczości wydało mu się wartościowe. Słabo znam Patti Smith, i słabo znam Franciszka. Opowiadam się jednak za szeroką wrażliwością, a niekoniecznie upieraniem się przy tym, aby każdy artysta, w każdej minucie był wyrazicielem jedynie słusznych dogmatów religijnych.

Mówi się, że „artystom wolno więcej”...

Artyści, jeżeli naprawdę są artystami, mają prawo poszukiwania, czasem stawania trochę w poprzek różnych swoich poglądów, pomysłów. Nie wiem, na ile to, co robiła (i co zagra) Smith było bluźniercze, zbyt słabo znam piosenkarkę, żeby oceniać. Generalnie, nie mam nic przeciwko temu, by odstępstwa w poszukiwaniu środku wyrazu czy mocnego przekazu, zwracaniu uwagi na jakiś problem, tolerować. Sztuka to szczególna branża, jeśli artyści są naprawdę artystami, a nie robią szmirę, tandetę (bo to też trzeba odróżniać), to może warto uszanować taki wywód.

Może to zaproszenie papieża wynika z jakiejś ogólnie przyjętej przez niego zasady. Przecież Franciszek wiele razy apelował, by nie oceniać ludzi, nie potępiać...

Potępiać można wtedy, kiedy coś na potępienie zasługuje. Jeśli ktoś jest zadeklarowanym łobuzem i ma na sumieniu ciężkie grzechy, to trzeba to potępić. Ale nie potępiać ludzi, którzy próbują – na przykład artystycznie – poszukać swojej drogi czy oryginalnego wizerunku. To dwie zupełnie inne kwestie. Potępiać trzeba ludzi grzesznych, złych, ludzi szatana. Ale nie należy potępiać ludzi, którzy ze względu na swoją wrażliwość czy nawet pewną ułomność, także psychiczną, nie potrafią poukładać sobie świata tak, jak należy i robią błędy. To zupełnie inna kategoria.

Rozm. MaR