"Z mojego punktu widzenia zupełnie odszedł od ideałów narodowych i niepodległościowych, które wyznawał na początku drogi" - powiedział były premier Jan Olszewski o Bronisławie Komorowskim.

Olszewski udzielił wywiadu "Plusowi Minusowi" Rzeczpospolitej. Mówił w nich między innymi o roli byłych prezydentów.

"To, że występowałem jako jego mąż zaufania w wyborach prezydenckich w 1990 roku, było oczywiste. Uważałem, że jego prezydentura będzie jedynym sposobem na przełamanie linii politycznej wytyczonej przez porozumienie Okrągłego Stołu, która była już zdyskredytowana w oczach opinii publicznej. Jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich Wałęsa powiedział, że chciałby mi powierzyć funkcję premiera" - mówił o Wałęsie.

"Po pierwsze, powiedziałem Wałęsie, że jako szef rządu będę chciał doprowadzić do wolnych wyborów parlamentarnych, na co potrzebuję kilku miesięcy. Odnoszę wrażenie, że właśnie w tym momencie nasze drogi się rozeszły" - dodał odpowiadając na pytanie, dlaczego nie został wtedy szefem rządu.

Pytany o rząd po wyborach 1991 roku, kiedy to on został premierem, Olszewski wyjaśnił, że nie było w tym tyle roli Wałęsy, co raczej Kaczyńskiego. "Formalnie tak, ale moje premierostwo było efektem działań Jarosława Kaczyńskiego. To on zbudował koalicję partii, które mnie poparły. Nawiasem mówiąc, zgłosił moją kandydaturę, nie uprzedzając mnie o tym" - wskazał.

Olszewski mówił też, jak niepewny był los Polski na początku lat 90., gdy nie było jeszcze wcale przesądzone, czy nasz kraj nie zostanie w rosyjskiej strefie wpływów. "W 1991 roku wcale nie było jeszcze przesądzone, czy odzyskamy pełną suwerenność, czy też pozostaniemy w sferze tzw. bliskiej zagranicy, jak to mówili towarzysze radzieccy. Mój rząd robił wszystko, żeby w tej sferze nie pozostawać. Drugą sprawą była kwestia zabezpieczenia mienia publicznego przed złodziejską prywatyzacją, która już wówczas się zaczynała. Wiele kontraktów wstrzymałem i próbowałem opracować koncepcję racjonalnego zagospodarowania majątku narodowego oraz jego sprawiedliwego rozdziału" - wskazał były premier.

Rozmówca "Plusa Minusa" dodawał, że jednym z priorytetów jego rządów było rozliczenie ze służbami PRL. "

Rozprawienie się z pozostawionymi w spadku po PRL powiązaniami dawnych służb specjalnych. Od początku przygotowywaliśmy założenia do przyszłej ustawy lustracyjnej. Według planu byłaby ona gotowa najpóźniej we wrześniu 1992 roku. Niestety, zostaliśmy uprzedzeni. Sejm podjął uchwałę zobowiązującą rząd do przedstawienia w ciągu siedmiu dni listy agentów SB na ważnych stanowiskach państwowych. Oczywiście było to niewykonalne w takim terminie. Trzeba było znaleźć racjonalne wyjście z tej sytuacji i Antoni Macierewicz je znalazł – przedstawił listę osób, które podpisały zobowiązanie do współpracy z SB" - powiedział.

Olszewski wskazywał też na dziwne zachowanie Wałęsy w jednej z kluczowych dla Moskwy spraw. "Rząd nie zgadzał się na propozycje rosyjskie, czyli tworzenie polsko-rosyjskich spółek na bazie majątku likwidowanych garnizonów. A Wałęsa zachowywał się dziwnie w tej sprawie. W tajemniczych okolicznościach został parafowany w MSZ protokół dotyczący tego zagadnienia, na który rząd się nie godził. Przy czym szef MSZ twierdził, że nic o tym nie wiedział, a Wałęsa nie wyjaśnił, czy wie, jak to się stało i kto do tego doprowadził. Zna pani ten sposób wysławiania się Wałęsy, żeby nic nie było jasne. Nie przyznał więc, że coś w tej sprawie zrobił, ale też nie stwierdził, że nie zrobił. A gdy rzecznik prezydenta Andrzej Drzycimski powiedział dziennikarzom, że żadne zastrzeżenia do umowy, która miała być podpisana w Moskwie, nie zostały zgłoszone, przynajmniej na piśmie, nie miałem wyjścia i postarałem się, żeby na piśmie specjalną depeszą przypomnieć prezydentowi, na co się nie zgadzamy".

bbb/Rzeczpospolita