Tomasz Wandas, Fronda.pl: W wywiadzie dla Gazety Polskiej powiedział Pan, że największym zagrożeniem jest totalna opozycja, mają oni pana zdaniem sprzyjać Kremlowi i destabilizacji Polski. Oni jednak uważają odwrotnie, że to Kaczyński jest jak Putin, że jest prorosyjski. Gdzie jest zatem prawda? Kto kłamie?

Jan Olszewski, premier RP w latach 1991-1992: Jeżeli mówimy o kłamstwie, to tylko wtedy kiedy ktoś ma świadomości, że nie oddaje poprawnie stanu rzeczy. Podejrzewam, że większość ludzi z opozycji ma przekonanie, że mówi prawdę. Część pewnie mówi to co mówi w dobrej wierze, część natomiast z pewnością kłamie. Użyty przeze mnie termin „totalna opozycja” rozumiem jako odgórne założenie, że z tym rządem nie będą oni w ogóle dyskutować, nie będą współdziałać nawet jeśli chodzi o sprawy elementarnej racji stanu, niepodległości.

Nasi wschodni sąsiedzi mają dziś do Polski bardzo określony stosunek, „totalną opozycję” z pewnością mogą uważać za dar z nieba.

Co Pana zdaniem zmieniło się ostatnio w relacjach polsko-rosyjskich? Konkretnie jaka jest różnica między tym co było między nami za PO-PSL, a teraz gdy rządzi PiS? Dopytuję, gdyż wielu sądzi, że tak złych relacji polsko-rosyjskich nie było od bardzo dawna.

Relacje są złe, to prawda. Natomiast nie wydaje mi się, aby wcześniej były lepsze. To, że były czasy rzekomych "odprężeni" świadczyło jedynie o naiwności ze strony polskiej. Fakt, że niektórzy po naszej stronie wierzyli, że politykę zagraniczną Rosji da się zmienić był po prostu błędem.

Powiedział, Pan też politycy KLD, a wśród nich Tusk przyszli do Pana z propozycją nie do odrzucenia. To znaczy, że Pan ją przyjął, tak? 

Gdy zgodziłem się w ogóle na to spotkanie, nie wiedziałem tak naprawdę czego chcą, nie wiedziałem, że będą wylewać mi swoje żale w stylu, że nie mogą poradzić sobie z negatywnym odbiorem przez znaczną większość społeczeństwa. 

Nie podobało im się, że ludzie mówią o nich iż są „liberałami”, „aferałmi” i że ja powinienem coś w tym zakresie zrobić jako premier. Pamiętać trzeba, że ludzie mówili tak nie bez powodu - o czym wiemy dziś. Była to jednoznaczna propozycja, aby udzielić im pomocy. Propozycja była jednoznaczna, zatem odebrałem ją tak jak wyglądała, - chcieli, aby zapewnił im bezkarność - nie spodziewałem się natomiast, że mieli oni powiązania z 'zagranicznym kapitałem'. 

Zrobił to Pan?

Oczywiście, że nie mogłem i tego nie zrobiłem. Odrzekałem, że mam nadzieję iż te zarzuty względem nich są nieprawdziwe skoro mają oni przekonanie, że są bezzasadne to nie mieli się czego bać. Oczywiście skończyło się to wycofaniem poparcia dla mojego rządu, była to cena, którą nie można było nie zapłacić.

Wielu ekspertów ocenia dziś, że poprzez tamte działania wielu ludzi zdołało się ustawić w Polsce na wysokich stanowiskach. Ludzie ci między innymi wychodzą dziś protestować w marszach byłych SBków, UBków itd. Jak to jest, że mimo iż mówi się, że komuna upadała w 1989roku, takie sprawy wychodzą dziś na jaw, 28 lat po rzekomym jej upadku?

Taki był duch porozumienia Okrągłego Stołu. Nie twierdzę dziś, że od początku wiedziałem, że tak to będzie wyglądało, ale miałem nadzieję, że te porozumienia zostaną po tak zwanej "naszej stronie", tzn. po stronie solidarnościowej, miałem nadzieję, że zostaną skorygowane, niestety - nie zostały.

Można powiedzieć, że ci partnerzy z solidarności, którzy reprezentowali w tamtym czasie interes społeczeństwa, reprezentowali je samozwańczo.

Dlaczego?

Doszli oni później do wniosku, że podpisane porozumienie - które zostało w sposób oczywisty zakwestionowane przez wynik wyborów 4 czerwca 1989 roku -, że wola narodu wyrażona w tym głosowaniu nie ma znaczenia dla ich postawy i że będą w dalszym ciągu podtrzymywali to porozumienie i tak się stało. Próba zmiany tej sytuacji, którą podjąłem wtedy jako premier rządu skończyła się tak jak się skończyła. Dalej duch porozumienia był konsekwentnie przestrzegany i realizowany. 

Co myśli Pan, co pan czuje gdy widzi dziś pan protestujących byłych SBeków, którzy domagają, aby nie zmniejszano im emerytur?

W tym momencie następuje próba powrotu do elementarnej sprawiedliwości – przypominam, że im się tych emerytur nie odbiera tylko przyprowadza się je do wysokości średniej polskiej emeruty. Oni natomiast uważają, że wyrządza im się bezprawie i czyni im się wielką szkodę moralną. Moim zdaniem te emerytury należało im obciąć dużo wcześniej, wtedy może zdążyliby się już do nich przyzwyczaić i dziś nie wydawaliby z siebie tyle wrzasku.

Wczoraj prezydent ogłosił, że zostanie przeprowadzone referendum w sprawie zmiany konstytucji, czy referendum jest konieczne? Czy potrzeba jest w końcu zmiana konstytucji, jeśli tak to w jakim stopniu i dlaczego?

Zmiana konstytucji jest potrzeba od dawna. Obowiązująca dziś w Polsce Konstytucja została przyjęta w referendum, w którym wypowiedziała się zdecydowana mniejszość społeczeństwa z poparciem dla niej. Jej podstawy polityczno-moralne są dość wątpliwe, ale przede wszystkim najważniejsze jest to, że okazała się ona dysfunkcjonalna z punku widzenia elementarnych interesów państwa i mechaniki działania najwyższych władz państwowych. W treść tej Konstytucji wpisany jest konflikt pomiędzy premierem, rządem a prezydentem. Oczywiście musi zostać to naprawione, kiedy tak się stanie - ciężko powiedzieć. Jak dobrze rozumiem, to prezydent Duda w tym momencie chce sprawdzić dziś co na ten temat sądzą Polacy w ogólnonarodowym referendum.

Bardzo dziękuję za rozmowę.