Według byłego premiera Jana Olszewskiego nowelizacja ustawy o IPN to fatalny błąd. W jego ocenie nie można mieszać ze sobą spraw żydowskich i ukraińskich. Ponadto Olszewski uważa, że Stepan Bandera nie miał nic wspólngo z rzezią wołyńską i trzeba tu raczej sprawdzić wątek sowiecki.

,,Łączenie tych dwóch tematów [ukraińskiego i żydowskiego - red.] jest rzeczą co najmniej dziwaczną. A wrzucenie tego do jednej ustawy ma charakter czegoś pomiędzy obsesją a dywersją.Może to mocne słowa, ale tak to wygląda'' - powiedział Jan Olszewski w rozmowie z ,,Super Expressem''.

Pytany o Stepana Banderę powiedział, że nie ma on nic wspólnego z Wołyniem. ,,Niewątpliwie jest dla Polaków postacią mało sympatyczną, jego wypowiedzi na temat Polski były bardzo nieprzychylne. Ale chciałbym bardzo mocno podkreślić i  dać pod rozwagę – ten człowiek nie miał ze zbrodnią wołyńską nic wspólnego'' - stwierdził.

Jak dodał, Bandera ma ,,tylko jedną zbrodnię przeciwko państwu polskiemu'', a chodziu tu o ,,zamach na polskiego ministra spraw wewnętrznych pułkownika Bronisława Pierackiego''. Olszewski przypomina, że w procesie w tej sprawie Banderę skazano na karę śmierci, ale wyroku nie wykonano - jego zdaniem za wiedzą, albo nawet za decyzją samego marszałka Józefa Piłsudskiego.

Olszewski przypomniał, że rzeź wołyńską przeprowadzano, gdy Stepan Bandera był w niemieckim więzieniu. ,,Myślę nawet, być może wiele osób się tu obruszy, że gdyby Bandera mógł podejmować wtedy decyzje, to prawdopodobnie do zbrodni na Wołyniu by nie doszło'' - powiedział były premier.

,,Po prostu był politykiem myślącym, miał wielki zmysł polityczny i zdawał sobie sprawę z tego, że po Stalingradzie i klęsce Niemców wynik wojny jest już w zasadzie przesądzony, a akt ludobójstwa wobec ludności polskiej mógł służyć tylko jednej stronie – stronie sowieckiej'' - dodał.

,,A na pewno bardzo szkodził sprawie zarówno polskiej, jak i ukraińskiej. I tylko ta trzecia strona może się z tego cieszyć. Bandera by to zrozumiał'' - powiedział Olszewski.

,,Zbrodnię tę wiąże się z nazwiskiem Romana Szuchewycza. Jednak potrzeba tu bardzo pogłębionych badań. Także w kwestii roli sowieckiej w wywołaniu tej zbrodni'' - stwierdził, dodając, że ewentualne dowody znajdują się w archiwach KGB.

mod/se.pl