Dla lewicy i groteskowej opozycji wszelkie niewygodne dla Żydów fakty są tematem tabu. Nie dziwią więc histeryczne reakcje mediów kierowanych do sympatyków antyPiS na informacje o żydowskim pochodzeniu oprawców z bezpieki przedstawione w TVP.

Na antyPiSowskim portalu „Oko press” ukazał się artykuł „Osęka: »Wiadomości« tropią Żydów w UB. Nacjonalistyczna euforia zaciemnia ich prawdziwą historię” autorstwa Piotra Osęki (z Instytutu Studiów Politycznych PAN).

Zdaniem Piotra Osęki „w całym aparacie bezpieczeństwa – do czasu czystki w 1956 roku – Ubeków-Żydów było kilkuset. To statystyczna nadreprezentacja, ale mały ułamek ówczesnej społeczności żydowskiej”.

Według Piotra Osęki w „Wiadomości” informując o sylwetkach oprawców z bezpieki, TVP stwierdziło, że kierownictwo UB składało się z osób „pochodzenia żydowskiego”, i, że należy o tym mówić, nie obawiając się posadzeń „antysemityzm” i terroru „politycznej poprawności”.

Zdaniem Piotra Osęki zainteresowaniu żydowskim pochodzeniem oprawców z bezpieki będzie sprzyjał „obecny klimat nacjonalistycznej euforii”.

W opinii Piotra Osęki „według różnych szacunków w całym aparacie bezpieczeństwa – do czasu czystki w 1956 rok – było ich kilkuset; najwięcej na stanowiskach kierowniczych w MBP, gdzie stanowili trzecią część zatrudnionych. Jeśli w rachunkach uwzględnimy jeszcze pozostałe ministerstwa i urzędy centralne, doliczymy się zapewne kilku tysięcy. To statystyczna nadreprezentacja, ale jednocześnie zaledwie procent, może dwa ówczesnej społeczności żydowskiej w Polsce”.

Według Piotra Osęki nadreprezentacja Żydów w bezpiece i władzach komunistycznych wynika z tego, że „w szeregach partii i organizacji komunistycznych działających na terenie II Rzeczypospolitej również było nieproporcjonalnie wielu działaczy wywodzących się z domów żydowskich – chociaż stanowili mniej niż promil ówczesnej populacji polskich Żydów. Wybuch wojny doprowadził do swoistej galwanizacji w ruchu komunistycznym. Działacze „niearyjscy” uciekają przed Niemcami do Związku Radzieckiego. W 1944 wrócą wraz z Armią Czerwoną, by brać udział w budowaniu struktur nowej władzy. Owładnięty paranoją Stalin nie ufał komunistom działającym po drugiej stronie frontu: nagminnie podejrzewał ich o współpracę z Gestapo albo zachodnimi wywiadami. Zaufaniem (także niebezwarunkowym) obdarzał wyłącznie tych działaczy, których NKWD nigdy nie straciło z oczu”, czyli gównie Żydów.

Zdaniem Piotra Osęki „poakowska partyzantka skłonna była traktować wszystkich ocalałych z Zagłady jako agentów reżymu”. Wynikać to miało z poczucia winny Polaków za ich przedwojenny antysemityzm.

Komentując przekonanie lewicy o tym, że okupowani przez komunistów Polacy, w tym i żołnierze wyklęci, uznawali Żydów za komunistycznych kolaborantów, za przejaw polskiego antysemityzmu, muszę stwierdzić, że bardziej realistycznym wytłumaczeniem opinii Polaków było to, że rzeczywiście Żydzi byli komunistycznymi kolaborantami i walczyli z narodem Polskim. Nie ma powodu, by nie wierzyć w świadectwo o antypolskiej działalność Żydów składane przez polskich patriotów.

Piotr Osęka uważa, że nie można Żydów z bezpieki określać mianem Żydów, choć mieli żydowskich rodziców i krewnych. W opinii Piotra Osęki nie da się powiedzieć, że żydowscy oprawcy z bezpieki czuli się Żydami, da się natomiast powiedzieć, że identyfikowali się „z Polską Ludową: byli oficerami polskiego wojska, funkcjonariuszami polskiego państwa. Zmiany nazwisk (a także imion zmarłych rodziców) symbolicznie wieńczyły budowę nowej tożsamości, chociaż w antysemickich broszurach niezmiennie opisywane są jako forma przebiegłego kamuflażu”.

Komentując tę opinię, muszę stwierdzić, że późniejsze losy tych oprawców wskazują, że uważali się oni za Żydów (emigrowali do Izraela, na zachodzie status Żydów zapewniał im bezkarność, wspierała ich społeczność żydowska na zachodzie, w Polsce, i w Izraelu). Kpiną jest więc negowanie ich żydowskiej tożsamości.

Warto też przypomnieć, że podawanie się za Polaków, było potrzebne sowieckiej propagandzie do głoszenia, że powojenne władze ziem polskich składają się z Polaków. Bredzenie o tym, że był to wyraz utożsamiania się z Polską przez oprawców z bezpieki, jest kuriozalne i całkowicie sprzeczne z faktami.

Według Piotra Osęki „prawie wszyscy funkcjonariusze żydowskiego pochodzenia byli komunistami jeszcze od czasów przedwojennych. Czyni to z nich najbardziej ideową (lub jak ktoś woli: fanatyczną) grupę w resorcie. Związali się z ruchem w czasach, w których taki wybór oznaczał wyłącznie represje i więzienie, zatem ich zapał i lojalność uznawano za niepodlegające dyskusji”.

Zdaniem Piotra Osęki żydowscy oprawcy z bezpieki w większości „zwłaszcza na stanowiskach kierowniczych, miała co najmniej małą maturę, wielu – ukończone, lub chociaż zaczęte studia. Często mówili w obcych językach. Wśród dziesiątków tysięcy półanalfabetów jako niemal jedyni znali kody kultury wysokiej i posługiwali się literacką polszczyzną. Prowadzili kursy i szkolenia, na których oczywiście wpajali doktrynę i miłość do Związku Radzieckiego, ale też nauczali o „postępowych tradycjach” w narodowej historii i literaturze”. W opinii Piotra Osęki „Żydzi w UB byli nie tyle obcą naroślą, ile właśnie krzewicielami polskości”.

Opinia Piotra Osęki o tym, że Żydzi w bezpiece byli jedynymi wykształconymi funkcjonariuszami, jest bardzo ważna, bo jednoznacznie wskazuje, że reżim komunistyczny nie miał poparcie wykształconych Polaków katolików, mógł liczyć tylko na wykształconych Żydów i polskojęzyczny margines społeczny składający się z analfabetów kryminalistów (niewykazujący patriotyzmu i poczucia przynależności do społeczności narodowej). Nie można więc mówić, że Polacy ponoszą odpowiedzialność za instalacje komunizmu w Polsce. O losach narodu decydują jego elity. Podczas wojny elity Polskie walczyły z Niemcami, były eksterminowane przez sowietów i nazistów, a po wojnie walczyły z komunistyczną okupacją. Równocześnie elity żydowskie podczas wojny kolaborowały i z niemieckimi nazistami i sowietami, a po wojnie stworzyły komunistyczna tyranie i eksterminowały polskich patriotów.

Jan Bodakowski