Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Uroczystości miesięcznicy smoleńskiej, które odbyły się 10. lipca miały być zablokowane przez Obywateli RP, KOD i ich zwolenników. Dlaczego Pana zdaniem nie doszło do blokady?

Jan Bodakowski, publicysta: Zapewne dlatego, że nie było chętnych do blokowania. Prawo o zgromadzeniach jednoznacznie przewiduje sankcje karne dla osób blokujących legalne manifestacje. Przez lata lewica bezkarnie blokowała manifestacje narodowców, w tym i Marsz Niepodległości, przy akceptacji władz. Jednak władze się zmieniały, policja wykonuje swoje czynności, i kierowane są wnioski o ukaranie osób łamiących prawo. A nikomu z groteskowej opozycji nie chce się użerać się z sądami i policją. Przedstawiciele groteskowej opozycji nie są zaprawieni w bojach sądowych, jak np. Adam Słomka i dlatego nie są skłonni do ponoszenia odpowiedzialności prawnej.

Zapewne też do przełożonych groteskowej opozycji dotarło, że awanturnictwo polityczne przedstawicieli groteskowej opozycji tylko wzmacnia PiS. I jak się nie ma pomysłu jak skutecznie walczyć z PiS, to trzeba przynajmniej nie popełniać wciąż tych samych błędów.

Dlaczego takie postaci jak panowie Cimoszewicz, Marcinkiewicz, Frasyniuk, Celiński i Mazguła coraz aktywniej próbują udzielać się na tego typu uroczystościach?

Groteskowa opozycja - a szerzej - cała lewica w Polsce, znalazła się w bardzo kłopotliwej sytuacji. Zagubiła się i nie ma pomysłu, co ze sobą zrobić. Role socjalnej lewicy przejął PiS łącząc realizacje postulatów socjalnych z patriotyzmem. Dotychczasowe oferowanie przynależności do rzekomej elity, które dawało przez lata poparcie dla środowiska ,,Gazety Wyborczej'', działa już tylko na garstkę dobrze sytuowanych emerytów, którym PiS odebrał poczucie przynależności do elity (nie chodzi tu nawet o kwestie kasy i posad, ale o poczucie własnej wartości – groteskowa opozycja przeżywa dzisiaj taką samą traumę, jak rasiści w RPA po zniesieniu apartheidu – boli ich to, że nie mogą już bezkarnie pomiatać tymi, których uważali za rasę niższą). Ideowa nowa lewica też nie ma pomysłu na to, jak uwieść Polaków, którzy wbrew marksizmowi nie czują się uciskanymi pederastami i obsesyjnie nie pragną wyskrobywać swoich dzieci z próbówek. Lewica nie ma pomysłu co mogłaby zaoferować Polakom.

Słuchając tego, co mają do powiedzenia uczestnicy ekscesów groteskowej opozycji, można odnieść wrażenie, że nie dosyć, że nie mają oni programu, to jeszcze są tego nieświadomi i rozsadza ich frustracja. Jest to logiczne, bo kiedy człowiek przestaje myśleć, to zaczynają nim rządzić emocje, i właśnie takie emocje widzimy wśród przedstawicieli groteskowej opozycji. I na takich frustracjach starają się coś ugrać ludzie źli i przegrani.

Czy po ostatniej porażce blokowania marszu, za miesiąc, przybędą też tak licznie zwolennicy ugrupowań antyrządowych, czy może zniechęcą się i pozwolą ludziom na spokojny marsz i kolejna miesięcznica przebiegnie w spokoju?

Nie zgodzę się, że dla groteskowej opozycji była to klęska. Odnieśli sukces frekwencyjny. Zmusili PiS do budowy metalowych barier. Takie akcje są potrzebne dla integracji środowiska i je wzmacniają. Groteskowa opozycja będzie je kontynuować. I nie można tego ignorować. Moim zdaniem, nawet wbrew PiS, miesięcznice dla środowisk patriotycznych, nawet tych odcinających się od PiS (narodowców i wolnościowców), muszą się stać comiesięcznymi protestami przeciwko groteskowej opozycji i tego wszystkiego co groteskowa opozycja reprezentuje (gender, aborcji, Unii Europejskiej, pedałów, konfidentów bezpieki, i samych ubeków).

Ostatnia miesięcznica była niestety nieliczna, choć powinna swoją masowością i ekspresją przytłaczać groteskową opozycje. Albo podejmiemy walkę i odzyskamy przestrzeń publiczną dla Polaków, albo zło będzie się w przestrzeni publicznej plenić.

W czasie protestów wielu przeciwników obecnego rządu skandowało uparcie ,,Lech Wałęsa”, choć wiadomo już bezsprzecznie, że ,,ikona Solidarności” współpracowała ze służbami PRL. Czy odium kłamstwa pana Wałęsy nie ma dla nich żadnego znaczenia?

Przedstawiciele groteskowej opozycji właśnie dlatego skandowali „Lech Wałęsa”, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, nie jest wstanie przyznać się do swego grzechu i swój grzech groteskowo neguje. „Lech Wałęsa” jako marka nic nie znaczy, w ostatnich wyborach na prezydenta, w których kandydował dostał mniej głosów niż Janusz Korwin-Mikke. Widać, że przedstawiciele groteskowej opozycji też są przywiązani do zła, i choć ich to zło wyniszcza, to nie potrafią się od niego uwolnić. I dla tego mają taką ikonę, jaką mają.

Dziękuję za rozmowę