Na łamach najnowszego numeru czasopisma „Rzeczy Wspólne” czytelnicy mają okazje zapoznać się z bardzo ciekawym artykułem, autorstwa Anny Borkowskiej-Kniołek, o zagrożeniu ze strony lewicowej homo propagandy, na którą są narażone dzieci w polskich szkołach.

Rodzice absolutnie zdają się nie być świadomymi zagrożeń, jakie na ich dzieci czyhają w szkołach ze strony lewicowej homo propagandy — obecnej w programach nauczania, podręcznikach i treściach przekazywanych uczniom.

Jak informuje autorka artykułu, w Warszawie lekcje ''walki z nienawiścią'' oparte są na podręcznikach Fundacji Batorego i Centrum Wielokulturowego, a w podręcznikach tych nic nie ma o realiach szkoły — jest za to wiele o rzekomych cierpieniach gejów, imigrantów, Żydów i muzułmanów. Uczniów nie uczy się szacunku do wszystkich, tylko do tych wybranych grup.

Zdaniem Anny Borkowskiej-Kniołek w Warszawie prezydent Trzaskowski zobowiązał się do przyznania gejom przywilejów, homo indoktrynacji w szkołach, wyznaczenia nauczyciela w każdej szkole, który miałby pełnić funkcje homo agitatora. Te chore pomysły odwołują się do standardów WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), które postulują zachęcanie dzieci do praktyk erotycznych, w tym i tych patologicznych, odrzucania norm kulturowych i religijnych. Takie zresztą zachęcanie w myśl przepisów kodeksu karnego jest przestępstwem.

Seksualizacja dzieci niszczy fundamenty rodziny i społeczeństwa. Demoralizacja przemycana jest do szkół pod „płaszczykiem promocji zdrowia czy profilaktyki uzależnień”. Jak przypomina Anna Borkowska-Kniołek w 2014 roku, za rządów PSL i PO, wprowadzono w 100 przedszkolach program „Równościowe przedszkole”. W jego ramach zmuszano chłopców do przebierania się w sukienki, czym odbierano im godność – przebieranki są atrakcyjne dla dziewczynek, a dla chłopców uwłaczające.

Rzekoma ''edukacja'' seksualna ma przedstawić perwersje seksualne jako coś normalnego. Seks ''edukacja'' jest fragmentem rewolucyjnej zmiany społecznej lewicy. W ramach tej zmiany lewica chce najpierw wyrzucić konserwatystów pozna nawias społeczny, a potem karać więzieniem. Tej rewolucyjnej zmianie towarzyszy eliminowanie tradycyjnych instytucji społecznych (takich jak rodzina) z przekazu kulturowego.

Anna Borkowska-Kniołek w swoim artykule o szerzenie homo propagandy oskarża Grupę Edukatorów Seksualnych Ponton, Fundacje Nowoczesnej Edukacji Spunk, i Związek Nauczycielstwa Polskiego, który prowadzi wspólne szkolenia razem z Kampanią Przeciwko Homofobii.

Problemem jest to, że rodzice pokornie zgadzają się na demoralizowanie swoich dzieci, rezygnują z ich wychowania, składają broń wobec destruktywnego wpływu treści z internetu i wpływu grupy rówieśniczej. Ponad połowa rodziców wykazuje apatie i niemoc wychowawczą, czuje się niezdolna do wypełniania zadań wychowawczych. Rodzice są przeświadczeni, że „ich zabiegi wychowawcze będą nieskuteczne, i nawet nie próbują nawiązać bliższej więzi ze swoimi dziećmi”, oddając wychowanie swoich dzieci w ręce szkoły. Systematycznie „następuje destrukcja rodziny jako miejsca rozwoju osobowości” i przejęcie roli wychowawczej przez placówki edukacyjne.

By mieć wpływ na wychowanie swoich dzieci, należy „aktywnie monitorować programy edukacyjne, podręczniki i treści przekazywane dzieciom”. Prawa dziecka, gwarantowane przez międzynarodowe i polskie przepisy, gwarantują dziecku prawo do identyfikacji z rodziną, kulturą, religią i moralnością. Za złamanie tych praw rodzice mogą domagać się odszkodowania od szkoły i pociągnięcia osób odpowiedzialnych za łamanie prawa do odpowiedzialności karnej – np. w wypadku gdy seks ''edukatorzy'' prezentują dziecku treści o charakterze seksualnym. „Rodzina i jej dobro – tożsamość, autonomia moralna, środowisko wartości – podlegają ochronie Konstytucji”.

Ustawa o oświacie jednoznacznie wskazuje, że „szkoła ma pełnić funkcje wspomagające wychowawczą rolę rodziny”, a nie ją zastępować. Rodzice muszą też wykorzystywać możliwości, jakie daje im działalność w trójkach klasowych czy radach rodziców oraz tego, że każdy rodzic ma prawo podjęcia dialogu z dyrekcją i nauczycielami.

Rodzice mogą też […] składać oświadczenia woli dotyczące uczestnictwa ich dzieci w zajęciach niezgodnych z ich systemem wartości”. Dzięki temu rodzice mogą zakazać uczestnictwa swoich dzieci np. w zajęciach organizowanych przez ''edukatorów'' seksualnych. Rodzice mogą szkołę zobowiązać do informowania z wyprzedzeniem o wszystkich zajęciach. Wzory oświadczeń są w internecie.

Gdyby przeprowadzono w szkole lub przedszkolu zajęcia wbrew woli rodziców, rodzice mogą pozwać dyrekcje szkoły o narażenie dziecka na wstrząs psychiczny. Nawet gdy rodzice dadzą zgodę na udział dziecka w takich zajęciach, nauczyciel w żadnym przypadku nie może pozostawić uczniów sam na sam z ''edukatorem''. Nauczyciel ma ustawowy obowiązek ''zapewnienia bezpieczeństw (również psychicznego) dzieciom. Narażenie dziecka na zagrożenie bezpieczeństwa w trakcie zajęć szkolnych jest już karalne”. Prawo rodziców do wychowania dzieci jest niepodważalne, każdy, kto podważa to prawo, łamie przepisy, dotyczy to też dyrekcji szkół i nauczycieli.

Rozmowy dorosłych seks ''edukatorów'' z dzieckiem o seksie podpadają pod kodeks karny. „Wszelkie zachowania seksualne w stosunku do małoletniego w wielu poniżej 15 lat są karalne”. Też, gdy polegają na prezentowaniu nieletnim seksu i namawianie ich od relacji seksualnych z rówieśnikami”.

Jan Bodakowski